czwartek, 24 września 2015

Rozdział 24

Kilka dni później
Minęło trochę czasu od pamiętnej sytuacji. Cały czas jest mi źle i nie mogę o tym zapomnieć. Mam przy sobie Maćka i przyjaciół, ale oni nie zapomną tego za mnie.
Dzisiaj jest również ważny mecz we Wrocławiu.
  Rano wstałam i zjadłam śniadanie, a potem się ogarnęłam (wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i pomalowałam). Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo!?
-Cześć Alex!
-Wiktor! Co tam u Ciebie i twojej rodzinki?
-Właśnie przyjechaliśmy z Grecji i ogólnie fajnie. Ale nie po to dzwonie, słuchaj mam do załatwienia coś we Wrocławiu i będę tam za godzinkę jak załatwię wszystko to mógłbym się z tobą przejść na mecz i wieczorem wrócić do domku, o ile nie masz nic przeciwko?!
-Nie, wręcz przeciwnie bardzo się ciesze! To o której u mnie będziesz?
-O 14 około.
-Dobra o 15 przyjdzie Maciek bo na 17 jest spotkanie to będziemy mieli godzinkę dla siebie, a potem pójdziemy w Trójkę na jakiś obiad, a później na mecz. Ok?
-Tak tylko nie będę sam. Będzie ze mną Miki (3-letni synek Wiktora)
-To cudownie dawno go nie widziałam!
-Dobra to do 14!
-Pa
Mój brat Wiktor szybko się usamodzielnił po technikum, zajął się pracą i wziął kredyt na otwarcie własnej firmy. Jako iż był w technikum zarządzania stronami internetowymi to postanowił otworzyć sklep online. W wiek 20 lat wziął ślub, a w wieku 21 lat został ojcem, wraz z Jolą (jego żoną) pospłacali kredyty dzięki ich działalności online. 3 lata temu został ojcem po raz drugi. Jest szczęśliwy ma dwójkę dzieci 5- letnią (prawie 6-letnią) córkę Patrycje i 3-letniego synka Mikołaja.
Poszłam na zakupy i byłam przygotowana na przyjazd brata, kupiłam jakieś piwo i coś do przekąszenia. Wychodząc ze sklepu zatrzymały mnie jakieś dwie 14-latki.
-Odczep się od Maćka on jest moim mężem!- krzyknęła jedna
-Masz go zostawić! On z tobą nie jest szczęśliwy! Zrozum to!- krzyczały, a ja odeszłam.
Miałam już sytuacje, że jakieś fanki Maćka mówiły, że on jest ze mną nie szczęśliwy, ale ja się tym specjalnie nie przejmowałam.
Doszłam do domu i usłyszałam dźwięk sms'a, gdy weszłam do środka i rozpakowałam zakupy wzięłam telefon i odczytałam sms'a.
"Hej kochana bardzo Cię przepraszam, że dawno nie spędzałyśmy razem czasu, ale myślę, że rozumiesz. Niestety ale najbliższego tygodnia również nie spędzimy razem, dzisiaj zostaje u Alexa i będę u niego nocować do końca tygodnia. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe, możesz spędzić fantazyjny tydzień z Maćkiem, wykorzystaj to, bo zostawiam Ci całe mieszkanie dla Ciebie!
                      Całuski Aneta!
"Ta to ma teksty"- pomyślałam
Dochodziła już 14 więc przygotowałam przekąski dla Mikiego i Wiktora, uszykowałam kilka zabawek, które miałam na takie przypadki i zmroziłam piwo.
14:08
"Ding Dong"  Otworzyłam drzwi i przytuliłam mocno Mikiego, który rzucił mi się na szyję
-Cześć młody!- rzekłam
-Ceść!- krzyknął
-Cześć siostra!- powiedział Wiktor i wycałował mnie.
-No cześć!- krzyknęłam
-Co tam u Ciebie Alex?- zapytał, a mały poleciał do zabawek, a my usiedliśmy przy barku.
-A po staremu...- powiedziałam. Nie chciałam mu mówić o tym co wydarzyło się kilka dni temu.
-Co tam u Ciebie i Maćka planujecie ślub, dzieci?
-Chyba narazie nie! Wiesz nie śpieszy nam się, ale oczywiście rozmawiamy o przyszłości. A co tam u Ciebie, Joli i dzieci?
-Wszystko dobrze! Młoda u dziadków na wsi, a Jola z koleżanką w Zakopanym.
-Z koleżanką?!
-My byliśmy na tydzień w Grecji i jedziemy jeszcze na tydzień do Władysławowa, w Sobotę wyjeżdżamy. A Jola z koleżanką, dlatego że miałem jechać jeszcze ja i mąż tej koleżanki, ale jego matka rękę złamała i pojechał z nią wczoraj do szpitala, więc nie mógł jechać, a ja miałem spotkanie dzisiaj biznesowe, a poza tym opiekunka się rozchorowała, a mały u dziadków jeszcze się boi, ale u tych na wsi, a naszych rodziców nie było. Więc nie chcieliśmy dziewczyną psuć wyjazdu to pojechały same.
-Mogłeś do mnie zadzwonić bym wzięła małego, a spotkanie mogłeś przełożyć.
-Chodzi o to, że nie mogłem! Ale nie ważne. Miki pójdzie na swój pierwszy mecz i może dałoby rade wejść do parku maszyn.
-Jasne, zawsze przed meczem i po meczu jestem w parku. Tak w ogóle to my tu gadu-gadu, a Maciek przyjdzie za 10 min i idziemy gdzieś na obiad.
-Dobra to ja posprzątam z małym zabawki, a ty tu ogarnij.
-Spoko!
Posprzątaliśmy! Wzięłam Mikołaja na rączki
-Kto tak ładnie posprzątał? Byłeś bardzo grzeczny, więc zabiorę Cię na mecz i na obiad! Dobra?
-Śuper
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam w ich kierunku po czym je otworzyłam...
-Cześć skarbie... Yyyy czy ja o czymś nie wiem!?- spytał a ja się zaśmiałam
-Cześć!- cmoknęłam go w usta i wpuściłam do środka- to jest Mikołaj synek Wiktora.- dodałam po czym go odłożyłam.- Gdzie masz klucze?- zapytałam
-Zostawiłem w domu!- odpowiedział i po chwili dodał- Cześć Wiktor.
-Siema stary co tam!?- zapytał mój brat, a ja wzięłam wózek i włożyłam do niego Mikołajka.
-A wiesz w porządku, ale było lepiej, za to lepszej kobiety nie można sobie wyobrazić!- zaśmiali się obaj po czym odwrócili się w moją stronę i dziwnie spojrzeli.
-Co!?- zapytałam
-Ślicznie wyglądasz z dzieckiem!- oznajmił mój brat- czas na macierzyństwo!- dodał
-No nie wiem! Nie popieram nie ślubnych dzieci!- rzekłam i cmoknęłam w policzek Maćka- Nam się nie spieszy!- dodałam.
Wyszliśmy ja z przodu z wózkiem, chłopacy z tyłu gadając ze sobą, w końcu doszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie, gadaliśmy w najlepsze i zajadaliśmy się pizzą. W końcu czas było się zbierać na stadion, mały był tak pod jarany, że wyszedł z wózka i biegł do stadionu. Gdy weszliśmy wzięłam go na ręce, żeby nic sobie nie zrobił i nie podchodził do motocyklów innych zawodników. Dzisiaj Wrocław jechał z Lesznem, więc będą panowie Pawliccy, pan Zengota i Toffik. Maciek był już w boksie, a Wiktor rozmawiał przez telefon, więc wzięłam małego na ręce i poszłam do boksu mojego chłopaka, gdzie oczywiście byli wszyscy.
-Cześć!- krzyknęłam i wszyscy oprócz Maćka spojrzeli na mnie wielkimi oczami.
-Janowski dziecko zrobił!!- krzyknął na cały parking Piotrek Pawlicki i wszyscy się zeszli.
-Yhym... Prawda, że do tatusia podobny!- zaśmiałam się, a Maciek zaczął spoglądać na Mikołaja z wielkimi oczami.
-Oj Janoś wpadka!! Uuuu....- krzyczeli
-Jesteście niemożliwi i niewyżyci!- zaśmiałam się- Chodź Miki idziemy szukać taty, bo pewnie skończył rozmawiać z mamą i nas szuka!- dodałam, a wszyscy zrozumieli, że to syn mojego brata. Dałam mu go i wróciłam do mojego ukochanego, a Wiktor z młodym chodzili po pustych trybunach, a raczej Wiktor chodził, bo Mikołaj biegał.
-Ładnie wam z dzieckiem!- rzekł Tobiasz, gdy doszłam do boksu Maćka i usiadłam mu na kolanach.
-Kiedyś będziemy mieli!- rzekł Janoś i mnie pocałował namiętnie w usta.
-Zróbcie teraz!- krzyknął starszy Pawlicki
-Co!?- krzyknęłam.
-Spłodzić syna macie tu i teraz!- krzyknął, że wszyscy zaczęli się śmiać- wiesz zrób jak w tej książce "50 twarzy Greya" zwiąż jej ręce i zawiąż oczy i rób dziecko!- kiedy to usłyszałam zaczęłam płakać, przypomniało mi się to co się tak niedawno wydażyło.
-Mała nie płacz!- przytulił mnie Maciek, ale ja wyszłam z jego objęć i odbiegłam.
-Debil!- krzyknął Maciek i pobiegł za mną i w końcu mnie złapał.
-Przepraszam, ale ja... Mi się przypomniało tamto!- rozryczałam się i spłynął mi cały makijaż.
-Nie płacz! Wiem, ale zrobię wszystko, żebyś czuła się bezpiecznie! Kocham Cię mała i serce mi się łamie, kiedy widzę jak płaczesz!- powiedział i mnie mocno przytulił.
-Czuję się bezpieczna, gdy jestem z tobą i naprawdę Cię kocham, ale boję się, że to znowu mnie spotka!
-Obiecuję, że już nikt Cię nie skrzywdzi! Nie dam nikomu Cię skrzywdzić!- rzekł i namiętnie mnie pocałował, a następnie wziął na ręce i zaczął nieść przez park maszyn do swojego boksu, a wszyscy spoglądali na nas. Maciek postawił  mnie na ziemi pobiegł gdzieś i z powrotem wziął mnie na ręce i zaniósł na środek murawy. Wszyscy zastanawiali się co chcę zrobić, więc poszli za nami. Stałam przed nim ludzie wokół i on nagle uklęknął i zaczął wyjmując małe czerwone pudełeczko.
-Alex, Aleksandro, moja księżniczko czy sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną?
-Wariacie!! Oczywiście, że tak!- krzyknęłam i przyjęłam śliczny pierścionek po czym rzuciłam mu się na szyje. Wszyscy bili brawo i gwizdali, a ja zapomniałam o wszystkich złych chwilach. Maciek wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego boksu, gdzie zaczęli ludzie przychodzić i nam gratulować. Byłam bardzo szczęśliwa i zauroczona w tym słodkim chłopaku o jasnych włosach i błękitnych oczach, w pewnym momencie zechciałam spędzić z nim resztę życia dla mnie to ten jedyny!!!!!!!!!

Krótki i lekko wymęczony, ale nareszcie nastał ten moment.
Zaręczyny Alex i Maćka!
Tak naprawdę nie miałam przemyślanego kiedy to się stanie i jak będzie to wyglądać. Pomyślałam, że tu ten moment i wplątałam to w dzisiejszy rozdział. Co prawda liczyłam, że w tym momencie włączy się moja miłosna wyobraźnia, ale zawiodłam się tym razem i jest to mało romantyczne.
Cóż...
Chciałabym również zadedykować ten rozdział mojemu najlepszemu przyjacielowi Arturowi dzięki, któremu wybieram się w niedziele do Leszna. Kocham Cię "Andrzej" hahaha... :)
Pozdrawiam! :*





4 komentarze:

  1. Wracam wreszcie. Cieszę się z zaręczyn i w ogóle magiczny rozdział, nie piszę za wiele ale czekam na następny i powodzenia w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba muszę wziąć się za to twoje opowiadanie.. XD
    Tak jak prosiłaś..Nowy rozdział : http://chlopakizonedirection.blogspot.com/ X.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całe Twoje opowiadanie i jestem pod wrażeniem! Maciek z Alex są słodka parą, ale nie spodziewałam się, że Maciek jej się oświadczy! :o
    Czekam na dalszą część! :)

    OdpowiedzUsuń