piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 20

Jestem bardzo przygnębiona, ale trzeba powrócić do normalności. Zostawiam was z następnym rozdziałem.

Po śniadaniu postanowiliśmy się przejść pozwiedzać Hiszpanie.
4h później
Byliśmy zmęczeni zwiedzaniem i bardzo głodni. Postanowiliśmy iść do "Polskiej Restauracji" i zjeść nasze ukochane pierogi.
Po obiedzie udaliśmy się do hotelu, a następnie na plaże. I tak minął nam cały dzień i kolejne mijały tak samo.
Niestety w końcu czas wakacji i relaksu minął i trzeba było wracać do domu. Chłopacy mają mecz za dwa dni, Aneta wizyte u lekarza za trzy, a do mnie przyjeżdza brat z narzeczoną i miesięcznym synkiem. Obowiązki wzywały nas do Polski, ale czas spędziliśmy wspaniale. To były moje najlepsze wakacje w życiu.
-Tai po nas przyjedzie odebrać nas z lotniska.- oznajmił Maciek
-To dobrze, bo się denerwowałam.- odpowiedziałam.
-Stres urodzie nie służy skarbie.- objął mnie Maciek i cmoknął w czoło.
-Czemu ta walizka nie ma kółek na dole?!- zapytałam po chwili, gdy wyciągałam z taxi moją walizke.
-Bo kotku musisz je wysunąć!- uśmiał się Janoś.
-Aa.. Ło czary..- rzekłam.
-Typowa blondynka...- uśmiechnął się i wziął ode mnie torbe.
-Mój maczo!- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Szybciej!- krzykneli równocześnie Saszka i Aneta.
Doszliśmy do lotniska po 20 min byliśmy po odprawie i lecieliśmy już do Polski. Tai tak jak obiecał odebrał nas z lotniska i zawiózł do domu.
Mnie wysadził pierwszą, bo mieszkałam najbliżej, a Aneta jechała do swoich rodziców.
Pożegnałam się i poleciałam do domu. Musiałam rozpakować się, ogarnąć mieszkanie i iść na zakupy. Jutro przyjeżdza mój brat z dziewczyną i synkiem, więc nie mam dużo czasu. Zastanawia mnie w jakiej sprawie jadą do mnie...
Następnego dnia
Dzisiaj miał przyjechać mój brat. Aneta postanowiła zostać na weekend u rodziców i z nimi oraz Saszką iść w pon do lekarza. Ja miałam natomiast wszystko już przygotowane na przyjazd Kamila, Leny i małego Adasia. Przygotowałam im miejsce do spania w moim pokoju, a ja będe spała u Anety.
Około 12 byli na miejscu.
-Cześć Lena!- krzyknełam i wycałowałam szwagierke.
-Hej śliczna! Miłość dobrze Ci robi!- odpowiedziała po czym dała mi małego na rączki.
-No hej Adaś! Tęskniłeś?- przytuliłam go mocno.
Ogólnie mam dwóch braci. Jeden o rok młodszy (Kamil), drugi (Wiktor) cztery lata starszy. Kamil ma od dwóch lat narzeczoną (spotykają się 5 lat) od ponad miesiąca jest ojcem. Natomiast Wiktor ma żone od 6 lat i 5-letnią córke oraz 2-letniego syna. Jego żona ma na imię Jola.
-Cześć siostra!- wszedł po chwili Kamil i gdy Lena wzieła ode mnie małego przytulił mnie i wycałował.
-No cześć braciszku!- odpowiedziałam na wcześniejsze powitanie.
-Słuchaj ja pójde na góre nakarmić małego, a ty z nią pogadaj.- rzekła Lena i udała się do góry.
-O czym chcesz ze mną porozmawiać?- zapytałam zaniepokojona siadając na kanape obok mojego brata.
-Bo wiesz, że z Leną chcieliśmy przeprowadzić się. No to przeprowadzamy się do Austrii, a dokładnie do Wiednia. Dostałem tam propozycje pracy za bardzo wysoką płace.- rzekł.
-To świetna wiadomość!
-No, ale chcemy by Adaś został ochrzczony tutaj i ślub też chcemy tu wziąźć. Ale najpierw chrzest. A co do chrztu to chcemy żebyś została chrzestną.
-Ja!?
-Tak. Brat Leny zostanie chrzestnym, a ty chrzestną o ile się zgodzisz. Wiem że jesteś już chrzestną Mikołaja, ale bardzo proszę.!
-No ok.. Ale ja wybieram restauracje.
-Zgoda! Dziękuje Ci bardzo!!
-No dobra, a teraz ja podgrzeje obiad, bo zapewne jesteście głodni.
-Bardzo, a Maciej wpadnie?
-Powinien być za 5 min.
-To super!
-Ciesze się, że się polubiliście.
-Ja też!
-Dobra mały zasnął. Powiedziałeś jej?- zapytała Lena.
-Tak zgodziła się! Zaraz przyjdzie Maciek i zjemy razem obiad.
2 min później
-Dzień dobry- rzekł Maciek, który wszedł do mieszkania z siatką zakupów.
-Cześć skarbie. Odłóż zakupy na blat. A ja zabiore się za podgrzanie obiadu.- powiedziałam.
-Cześć stary- rzekł Kamil
-No siema.- odpowiedział- Witam my się chyba jeszcze nie znamy.- zwrócił się do Leny.- Maciej jestem!- powiedział całując ją w dłoń.
-Lena miło mi. Jaki gentelmen!- uśmiechneła się.
Maciej z Kamilem gadali w najlepsze, ja robiłam obiad, a Lena przewineła i uspała dziecko.
45 min później
-Obiad gotowy!- krzyknełam po czym zasiadłam do stołu jak reszta i zabraliśmy się za jedzenie.

Mam nadzieje, że się podoba. Proszę o komentarze.
Pozdrawiam i przesyłam buziaki ;*



niedziela, 23 sierpnia 2015

#Darcytrzymajsię!

Nie mogę uwierzyć! Cóż mogę tylko Darcy'emu życzyć zdrowia i mam nadzieję, że to tylko pomyłka.
Módlmy się wszyscy!
#DarcyTrzymajSię! #Jesteśmyztobą!

Rozdział 19

Zobaczyłam leżacą na ziemi Anete, była nieprzytomna. Po chwili jednak obudziła się i szybko wstała.
-Aneta co Ci jest?- zapytałam przytulając przyjaciółke.
-Ja.. Jestem w ciąży!- odpowiedziała i pokazała test ciążowy.
-To fantastyczna wiadomość!- przytuliłam ją jeszcze raz.
-Alex ty nic nie rozumiesz! Po pierwsze ja mam studia, a po drugie jak Saszka się dowie to mnie zostawi.
-Nawet tak nie myśl! On Cię kocha, a jeżeli chodzi o studia to możesz wziąść sobie rok przerwy.- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.- Dasz sobie rade, my damy!
-Dziękuje! Mogłabyś poprosić Saszke, żeby tu przyszedł. Chcę mu od razu powiedzieć. Albo zostanie ze mną, albo odejdzie- oznajmiła, a ja poszłam w strone chłopaków.
-I co z nią!?- zapytał zdenerwowany Aleks.
-Wszystko ok, a nawet lepiej. Ona chciałaby z tobą porozmawiać.
-Ok- odpowiedział i poszedł w kierunku toalet.
-Coś się stało?- zapytał Maciej
-Nie jesteśmy w czwórke!- odpowiedziałam
-Żartujesz! Jesteś w ciąży!?- spytał z bananem na ryju.
-Głupku! Nie ja tylko Aneta!- powiedziałam i zrobiłam "Face Palm"
-To świetna wiadomość!- uśmiechnął się.
W toalecie
-Anetko coś się stało?- zapytał
-Aleks... Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Ale ja... Ja jestem w ciąży!- oznajmiła i łzy popłyneły jej po policzkach.
-To fantastyczna wiadomość! Dlaczego płaczesz?!- rzekł
-Bo ja myślałam, że jak Ci powiem to mnie zostawisz..- rozpłakała się jeszcze bardziej
-Czemu tak pomyślałaś? Przecież wiesz, że bardzo Cię kocham! Nigdy bym Cię nie zostawił tym bardziej teraz, gdy nosisz w sobie nasze dziecko!- powiedział, pocałował Anete i pogłaskał ją po brzuszku.
-Kocham Cię!- powiedziała, a on ją objął i usiedli do stolika. Patrzyli sobie głeboko w oczy i nawet nie zauważyli, że ja z Maćkiem wyszliśmy.
Chdziliśmy po parku, który był blisko naszego hotelu. Spacerowaliśmy sobie trzymając się za ręce i nic nie mówiąc.
-Kocham Cię!- szepnął mi do ucha Maciek.
-Ja Ciebie też skarbie!- również szepnełam mu do ucha po czym pogłaskałam go w nosek moim nosem i mocno go przytuliłam.
Maciej był taki ciepły, że nie chciałam wracać do hotelu tylko stać całą noc wtulona w niego.
-Zbieramy się do hotelu mała, bo robi się chłodno.- powiedział i objął mnie ramieniem po czym ruszyliśmy w strone hotelu.
Umyliśmy się i ubraliśmy w piżamy, a potem wtuleni w siebie zasneliśmy.
Po śniadaniu postanowiliśmy się przejść pozwiedzać Hiszpanie.
4h później
Byliśmy zmęczeni zwiedzaniem i bardzo głodni. Postanowiliśmy iść do "Polskiej Restauracji" i zjeść nasze ukochane pierogi.
Po obiedzie udaliśmy się do hotelu, a następnie na plaże. I tak minął nam cały dzień i kolejne mijały tak samo.
Niestety w końcu czas wakacji i relaksu minął i trzeba było wracać do domu. Chłopacy mają mecz za dwa dni, Aneta wizyte u lekarza za trzy, a do mnie przyjeżdza brat z narzeczoną i miesięcznym synkiem. Obowiązki wzywały nas do Polski, ale czas spędziliśmy wspaniale. To były moje najlepsze wakacje w życiu.
-Tai po nas przyjedzie odebrać nas z lotniska.- oznajmił Maciek
-To dobrze, bo się denerwowałam.- odpowiedziałam.
-Stres urodzie nie służy skarbie.- objął mnie Maciek i cmoknął w czoło.
-Czemu ta walizka nie ma kółek na dole?!- zapytałam po chwili, gdy wyciągałam z taxi moją walizke.
-Bo kotku musisz je wysunąć!- uśmiał się Janoś.
-Aa.. Ło czary..- rzekłam.
-Typowa blondynka...- uśmiechnął się i wziął ode mnie torbe.
-Mój maczo!- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Szybciej!- krzykneli równocześnie Saszka i Aneta.
Doszliśmy do lotniska po 20 min byliśmy po odprawie i lecieliśmy już do Polski. Tai tak jak obiecał odebrał nas z lotniska i zawiózł do domu.
Mnie wysadził pierwszą, bo mieszkałam najbliżej, a Aneta jechała do swoich rodziców.
Pożegnałam się i poleciałam do domu. Musiałam rozpakować się, ogarnąć mieszkanie i iść na zakupy. Jutro przyjeżdza mój brat z dziewczyną i synkiem, więc nie mam dużo czasu. Zastanawia mnie w jakiej sprawie jadą do mnie...

Kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Już jestem w domu, więc już nie mam problemów z dodaniem go. Jako iż dzisiaj jest niedziela to życze wam by wasze drużyny dzisiaj wygrały no i życze wielkich emocji.


Zengi dla (dziewczyny, która nie napisała swojego imienia) "Żużel jest dlanas jak tle- potrzebny do życia.
Saszka dla mojej przyjaciółki Marty z Zielonej Góry, którą pozdrawiam i nie mogę doczekać się spotkania.
Buziaki ;*

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 18

Zdjęcia chłopaków + Troy dla Sylwii. ;) Miłego czytania kochani.














Kilka tygodni później
Byliśmy z Maćkiem bardzo szczęśliwi, ale wiedziały o nas tylko nasze rodziny i przyjaciele oraz znajomi z środowiska żużlowego. Dzisiaj postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer do parku. Chodziliśmy i trzymaliśmy się za ręce. W końcu postanowiliśmy usiąść na ławce.
-Mała nawet nie wiesz jak ja Cię bardzo kocham!- powiedział i mnie pocałował.
-Ty mój wariacie! Też Cię kocham!- odpowiedziałam i pogłaskałam go po policzku i w tym momencie ktoś zrobił nam zdjęcie i szybko uciekł.
-Coś nie tak?- zapytałam patrząc mu głęboko w oczy
-To był fotoreporter jutro cały internet będzie o nas chuczał. Wszyscy się dowiedzą o nas!- odpowiedział
-Nie mam czego ukrywać, że znalazłam mężczyzne mojeg życia- pocałowałam go w policzek.
Po chwili Maciek podniósł mnie, zaczął mną kręcić krzycząc:
-Kocham Cię Alex! Kocham Cię mała jak nikogo innego! Jesteś wyjątkowa- darł się tak, że ludzie się na nas patrzyli i bili brawa.
-Ja też Cię kocham wariacie ty mój!- krzyknełam i pocałowałam go w nos, a on wziął mnie na barana po czym poszliśmy w strone domu. Weszliśmy śmiejąc się i zobaczyliśmy naszych rodziców oraz znajomych z bardzo poważnymi minami. Zeszłam Maćkowi z pleców i podeszłam do rodziców spoglądając na artykuł, który oglądali.
"Maciej Janowski odbija przyjacielowi dziewczyne"
Przyjrzałam się dalej i były dwa zdjęcia jedno, na którym przytulałam się z Taiem i drugie, na którym całuje się z Maćkiem. Nagle nie mogłam się powstrzymać i zaczełam się śmiać. Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na głupią.
-Ciebie to śmieszy?- zapytała się moja mama z groźną miną.
-Tak! Jak ktoś mógł pomyśleć, że ja i Tai, że my...- nie mogłam mówić bo wciąż się śmiałam- że my jesteśmy razem.
-Ale teraz wszyscy pomyślą, że Maciek jest złodziejem dziewczyn!- powiedział Tai.
-To da się wytumaczyć, przecież ty jesteś z Faye od 3 lat.
-Tak ale powiedzą, że ją zdradzam.
-Chwile masz to oryginalne zdjęcie?
-Mam a co?
-Daj mi je!
-Ok masz.
-Patrzcie na tym zdjęciu widać Faye, gdybyś rzeczywiście ją "zdradzał" to byś nie przytulał mnie na jej oczach.
-Mądre wstawie na twittera i instagrama.
Tai wstawił zdj. i napisał do niego:
"Panowie reporterzy czy według was, gdybym zdradzał swoją dziewczyne to czy przytulałbym się z moją "kochanką" na jej oczach. To nie mądre. I sory Maciek że musiałeś na tym wyjść najgorzej. Życze tobie szczęścia z Alex. I dla dodatkowego wyjaśnienia Alex to moja przyjaciółka, a dziewczyna Maćka ja to wiem, oni to wiedzą, a co reporterzy myślą mam gdzieś!"
-Załatwione!- powiedział Tai
-Widzicie, a teraz chodźcie na spacer bo jest piękna pogoda.- oznajmiłam.
Poszliśmy ja z Mackiem, Aneta z Taiem (ale nie jako para), moja mama z moim tatą i rodzice Maćka. Maciek po chwili złapał  mnie i przerzucił sobie przez ramie.
-Przegiełaś mała!- krzyczał.
-Postaw mnie!- powiedziałam.
-Może ładnie poprosisz!
-Gorzej niż dzieci!- powiedział mój tata.
-Bardzo proszę Cię kochanie puść mnie!- ładnie powiedziałam i pocałowałam go.
-Zgoda!- powiedział- Kocham Cię!- zaczął krzyczekć na cały park.
-Ty wariacie!- po tych słowach postawił mnie na ziemie i czule pocałował.
Po godzinnym spacerze odprowadziliśmy wszystkich i poszliśmy do Maćka obejrzeliśmy film, a potem spędziliśmy romantyczną noc we dwoje.

Kilka tygodni później
-Aneta pomóż mi!- krzyknełam z góry.
-W czym mogę Ci pomóc?- zapytał Maciek wchodząc do mojego pokoju.
-Maciek co ty tu robisz!?- zapytałam i cmoknełam go w usta.
-Przyszedłem Ci pomóc złotko!- powiedział i mocno mnie przytulił.
-Pomóż mi bo nie wiem co mam jeszcze spakować. To znaczy nie wiem jaki strój kąpielowy. Pomóż mi! Proszę!!
-Ok!- powiedział- Weź ten!
-Dobrze!- pocałowałam go w nosek i spakowałam strój.
2h później
Byliśmy na lotnisku i czekaliśmy na odprawe, gdy nagle zobaczyłam Adama z Marceliną i ich synem. Zrobiłam się wściekła. Maciek zauważył  to, przytulił mnie i zrobiliśmy sobie selfie. Maciej wstawił je na FB i napisał "Hiszpanio nadchodzą dwa największe wariaty na świecie."
Adam spojrzał na nas śmiejących się po niespodziewanie podszedł.
-Rzygać się chcę jak się na was patrzy!- powiedział z szyderczym uśmieszkiem.
-To nie patrz!- odpowiedział Maciek.
-Co twoja dziewczyna nie umie mówić, że za nią odpowiadasz!- zaśmiał się wrednie.
-Umiem mówić, ale rozumiem się z Maćkiem bez słów, więc wie o czym myśle i co chcę powiedzieć.- powiedziałam.
-Co on "Wróżbita Maciej"?- głupio zapytał.
-Nie, to się nazywa miłość!- tym razem ja uśmiechnełam się szyderczo.
Adam odszedł i skierował się w strone swojego samolotu.
Po chwili wrócili do nas szęśliwi narzeczeni i przynieśli nam kanapki i kawe.
-Co wy tacy uśmiechnięci?- zapytała Aneta.
-Do Hiszpani lecimy w świetnym towarzystwie i mamy być smutni?!- zapytałam sarkastycznie i zajełam się jedzeniem.
Odprawa poszła szybko i mogliśmy wsiadać do samolotu.
-Maciek!- powiedziałam i złapałam go za ręke.
-Co się stało mała?- zapytał i spojrzał mi głeboko w oczy.
-Bo ja nigdy nie leciałam samolotem!- oznajmiłam.
-Nie bój się jestem z Tobą!- odpowiedział i pocałował mnie w nos.
Szczęśliwie dolecieliśmy na miejsce i jechaliśmy właśnie taksówką do hotelu. Hotel był śliczny.
-Napiszę sms'a do mamy- oznajmiłam i szybko napisałam wiadomość.
Weszliśmy do hotelu, a chłopacy skierowali się do recepcji odebrać klucze od pokoi.
Udaliśmy się do pokoi, by się ogarnąć.
Gdy się ogarneliśmy od razu poszliśmy na plaże. Chłopcy i Aneta poszli do wody, a ja chciałam się opalać z naciskiem na chciałam. Już po chwili zjawił się przy mnie Maciej i przerzucił mnie przez swoje ramie, a następnie po sekundzie znalazłam się w wodzie. Chłopacy nas chlapali, a my ich. W pewnym momencie Aneta źle się poczuła i zachciało jej się wymiotować. Pobiegła szybko do najbliższej łazienki. Saszka trzymał jej włosy, a ja chusteczki do wytarcia się. Maciek natomiast pilnował rzeczy na plaży.
Aneta po kilku minutach czuła już się dobrze, ale nie chciała zostawać na plaży, więc poszliśmy po Maćka i udaliśmy się do hotelu by się ubrać.
1h później
Postanowiliśmy się wybrać do restauracji na jakąś kolacje. W pewnym momencie Aneta poszła do łazienki. Gdy po 10 minutach nie wracała postanowiłam iść zobaczyć co się stało. Weszłam i zobaczyłam...

Rozdział o Hiszpanii i "Maćku złodzieju dziewczyn". Jak wam się podoba?
Pisząc ten rozdział dalej jestem w szpitalu i chciałam poprawić wam humor i przy okazji sobie też.
Pozdrawiam i przesyłam całuski.


Rozdział 17

Rozdział pojawiłby się wcześniej, ale jestem niestety w szpitalu :( Mam nadzieje, że do niedzieli stąd wyjde bo wkońcu ostatni mecz rundy zasadniczej. Życze miłego czytania i proszę o komentarze.

Obudziłam się rano i zobaczyłam zakrwawioną kołdre przestraszyłam się i szybko obudziłam Maćka on wstał szybko, a ja podniosłam kołdre i zobaczyłam skąd mogła lecieć krew, ale nie miałam nic przecięte.
-Nie ma żadnej rany!- powiedziałam mu i mocno się do niego przytuliłam.
-Może masz..- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie mam, a poza tym to nie leci z brzucha.- byłam przestraszona. Maciej wziął kołdre i powiedział:
-To sztuczna krew!
-To nie zmienia faktu, że ktoś tu był w nocy!- krzyknełam
-Spokojnie mała!- próbował mnie uspokoić i pocałował w czoło. Odrazu wyrzuciliśmy tą kołdre i poszliśmy zjeść śniadanie.
4h później
Maciek odebrał mnie z uczelni i postanowiliśmy, że pójdziemy na policje zgłosić włamanie do domu. Gdy prawie dochodziliśmy do komisariatu nagle pojawił się napastnik z pistoletem i usłyszałam tylko strzał. Przygotowałam się na postrzelenie, ale to nie mnie postrzelił napastnik. Miałam ręce we krwi, a Maciek upadł na ziemie
Ludzie się zbiegli i przybiegli policjanci, którzy słyszeli strzały, złapali napastnika i poszli z nim na komisariat. Ja klęczałam nad Maćkiem i płakam, ktoś wezwał karetke, która po chwili była na miejscu.
-Przepraszam, ale nie może pani jechać z nami jedziemy do szpitala na ul. Fabryczną. Proszę wezwać rodzinę.- powiedział lekarz zadzwoniłam do Anety, by zadzwoniła do reszty, a później zadzwoniłam do rodziców Maćka, których poznałam jak się przyjaźniliśmy. Pojechałam do szpitala, tam byli już jego rodzice. Zapytałam czy coś wiedzą, odpowiedzieli że Maciej będzie miał operacje, jeśli się uda to nic nie będzie mu grozić. Siedziałam w szpitalu całą noc, wypiłam 5 kaw, płakałam. To była moja wina. To przeze mnie on tam leży i walczy o życie. Nagle przyszli jego rodzice.
-Słonko idź do domu. Słyszałaś lekarzy operacja się powiodła, a on najszybciej obudzi się dopiero jutro. Idź się wyśpij i z samego rana przyjdziesz.- powiedziała mama Janowskiego.
-Ale mi się nie chcę spać jak wróce to i tak nie zasne. Wole zostać tutaj, naprawde. Jak poczuje zmęczenie to obiecuje, że wróce do domu.- odpowiedziałam
-No dobrze skarbie, ale może chociaż coś zjesz.?- zapytała
-Zaraz moja przyjaciółka przyjedzie z jedzeniem.- odowiedziałam.
-Ciesze się, że mój syn znalazł kogoś z kim jest szczęśliwy!- rzekła, a ja się tylko uśmiechnełam.
30 min później
Spałam na krześle w korytarzu, gdy nagle obudził mnie lekarz.
-Proszę Pani, pani narzeczony się obudził!- oznajmił, a ja szybko wstałam.
-Co z nim? Mogę do niego iść? Bardzo proszę.
-Wszystko z nim dobrze i tak może pani do niego wejść, tylko pacjent jest osłabiony.
Poszłam czym prędzej do Maćka, a on tam leżał i gdy mnie zobaczył to odrazu wymalował mu się na twarzy uśmiech.
-Cześć skarbie, jak się czujesz?- zapytałam i złapałam go za ręke.
-Już lepiej, ale wciąż czuje się słaby.- odpowiedział i pogłaskał mnie po policzku.
-To moja wina! Przepraszam Cię! To ja tu powinnam leżeć.
-Przestań tak mówić! To nie twoja wina! Nawet tak nie myśl!- powiedział stanowczo.
-Przepraszam! Bardzo Cię Kocham!- powiedziałam i zaczełam go namiętnie całować.
-Ja też Cię bardzo kocham!- powiedział pomiędzy pocałunkami. W tym momencie do sali weszli jego rodzice.
-Halo!! Przepraszamy, że przeszkadzamy, ale chcieliśmy się zapytać jak się czujesz, ale widzę, że dobrze!- uśmiechneła się mama mojego chłopaka.
-Nawet bardzo dobrze! Mam przy sobie najważniejsze dla mnie osoby!- powiedział z bananem na ryju.
-Ehem ehem a ja to co?- zapytał Tai wchodząc do sali
-Sory stary!- wszyscy zaczeli się śmiać.
-To może dobry moment by przekazać dobrą informacje!- powiedziała Aneta biorąc Alexa za ręke.
-Alex mi się oświadczył!- krzykneła, a wszyscy zaczeli im gratulować. Kiedy wszyscy poszli to położyłam się koło Maćka i zasnełam z uśmiechem na twarzy.

Wielkanoc
Mineło kilka tygodni od tamtego incydentu. Wszystko z Maćkiem w porządku. Postanowiliśmy spędzić Wilekanoc w dużym, rodzinnym gronie. Ja moi rodzice i bracia i rodziny moich braci, Maciek i jego rodzina i Aneta z Saszką i rodzicami. Było bardzo miło.
Ja razem z Anetą i mamą Maćka przygotowywałyśmy śniadanie, a panowie pojechali po nasze rodziny. Maciek uparł się, że pojedzie po moich rodziców. Zjawiła się jeszcze ciocia Maćka z mężem i dwiema córkami.
Gdy wszyscy przyjechali powitaliśmy się i usiedliśmy przy stole i zabraliśmy się za jedzenie.
-Bardzo dobra sałatka Grażyno!- powiedziała siostra mamy Janowskiego.
-Robiła ją moja przyszła synowa!- zaśmiała się, a potem wszyscy oprócz mnie i Maćka oraz Anety.
-A planujecie dzieci?- zapytała babcia Maćka patrząc na mnie. Prawie się zachłysnełam herbatą, którą piłam.
-Babciu, my nawet ślubu i zaręczyn nie planujemy to co dopiero dzieci.- odpowiedział Maciek.
-Czas najwyższy zacząć to wszystko planować, dzieci same się nie zrobią Alexo.- powiedziała moja mama po czym spojrzała na mnie cwaniacko.
-Mamo! Nigdzie nam się nie spieszy.- odpowiedziałam i spojrzałam na Macieja- a teraz porozmawiajmy o ważniejszych sprawach.
-Rodowód to ważna rzecz!- zaśmiał się mój młodszy brat Kamil.
Nagle usłyszałam dźwięk piekarnika i byłam uratowana.
-O babka się upiekła, pójde ją wyjąć.- oznajmiłam
Poszłam do kuchni, a za mną przyszednaJanoś i zaczął:
-Mała co się stało? Czemu jesteś taka zaniepokojona? Wszyscy pytają mi się co Ci jest, a ja sam nie wiem.
-Rozmawiają o naszej przyszłości, chociaż wiedzą przez co przeszłam. Jak nie mam zmartwienia, że ty rozumiesz że potrzebuję czasu to oni nie. Moi rodzice zawsze tacy byli.- mówiłam wyjmując babke z piekarnika-Zawsze byli natrętni. Cholera!! Ałł..- upuściłam gorącą blache z babką i zwinełam się z bólu.
-Jezu!! Alex!! Nic Ci nie jest?- zapytał z zaniepokojeniem Maciej.
Miałam poparzoną całą dłoń i stope na moje nieszczęście miałam baletki. Maciej szybko zdjął mi buta i wziął mnie na ręce.
-Co się stało?- zapytała moja mama.
-Jedziemy do szpitala! Alex się zdenerwowała, wzieła gorącą blache i ją upuściła. Ma poparzoną dłoń i stope.- powiedział Maciek i zaniósł mnie szybko do samochodu.- krzykcząc jeszcze- Zostańcie to nic poważnego.
Jak powiedział tak było. Lekarz dał mi jakiś żel do smarowania i zawinął stope i dłoń w bandarz. Gdy dojechaliśmy chciałam wyjść, ale mój książe wziął mnie na ręce i wniósł przez próg domu.
-Jak źle jest?- zapytała zaniepokojona moja mama
-Jest ok. Nic jej nie jest- odpowiedział
-To dlaczego ją nosisz?- zapytała mama Maćka.
-Bo księżniczki na to zasługują.- rzekł i pocałował mnie, a następnie postawił na ziemie.
-Jesteście tacy uroczy.- krzykneła mama Maćka- A teraz czas na prezenty.
-To dla Ciebie mała!- powiedział Maciej dając mi całusa w nos i podając małe czerwone pudełeczko. Była tam śliczna bransoletka z inicjałami A.M i znakiem nieskończoności.
-Dziękuje Ci kocham Cię a to dla Ciebie- dałam mu paczuszke.
-Co dostałeś synku?- zapytała pani Grażyna
-To nasza tajemnica!- spojrzał do paczuszki i się uśmiechnął.
-Dobrze, a to kochani od nas wszystkich, dla waszej czwórki.- powiedział tata Maćka podając mi koperte.
Były tam cztery bilety do Hiszpani.
-Dziękujemy!!- powiedzieliśmy równo, a potem daliśmy rodzicą prezent w formie albumu rodzinnego. Wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi. Reszte dnia spędziliśmy na jedzeniu babki i rozmawianiu o wszystkim nasze rodziny bardzo się polubiły i szokoda było się rozstawać.
Jak się podobało?
Buziaki i pozdrawiam.
Życzcie mi powrotu do zdrowia.


Bracia Pawliccy dla Sylwii.
Piszcie w komentarzach kogo zdjęcie chcecie przy następnym rozdziale.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 16

Pisać dalej?

Rano wstałam i chciałam zrobić na śniadanie tosty, ale Tai chyba nie miał zamiaru rozstawać się ze swoją partnerką, więc postanowiłam usmażyć jajecznice. Gdy skończyłam obudziłam wszystkich, a potem razem zjedliśmy śniadanie.
-Zazdroszcze Ci takiej przyszłej żony. Gotować umie i dobrą głowe do alkoholu ma. Maciek normalnie znalazłeś ideał!- mówił Tai, a ja się zarumieniłam.
Przez reszte dnia oglądaliśmy filmy. Gdy wszyscy poszli i zostałam sama z Maćkiem to chciałam z nim szczerze porozmawiać.
-Kochanie muszę z tobą porozmawiać- rzekłam
-Coś się stało?- zapytał i spojrzał na mnie z zaniepokojeniem.
-Nic się nie stało, tylko chciałam Ci powiedzieć, że wiesz co przeszłam i jak się wtedy czułam. To źle na mnie podziałało i chcę byśmy się nie spieszyli.
-Rozumiem Cię. Wiem jak się czułaś. Spokojnie nie ma potrzeby się spieszyć, ja bardzo Cię kocham i mogę czekać nawet i sto lat.- odpowiedział i przytulił mnie.
-Dziękuje za zrozumienie. Chciałam być z tobą szczera, bo zależy mi na tobie i naprawde Cię kocham.- odpowiedziałam i namiętnie go pocałowałam.
Siedzieliśmy do siebie wtuleni i oglądaliśmy jakiś film. Czas nam miło upłynął, ale ja miałam jutro zajęcia na uczelni, więc poprosiłam Maćka by mnie odwiózł do domu. Gdy dojechaliśmy usłyszeliśmy jednoznaczne dźwięki. Aneta nie była sama był z nią Saszka.
-Weź rzeczy na jutro i wracajmy do mnie- oznajmił  Maciek szeptem by nas przypadkiem nie usłyszeli.
Po cichu się spakowałam i pojechaliśmy do domu Magica. Zasnełam wtulona w mojego chłopaka z uśmiechem na twarzy. Byłam szczęśliwa, że mam go przy sobie i byłam szczęśliwa, że moja przyjaciółka też znalazła szczęście z Saszką. Wszystko zaczeło się układać... Tak myślałam, ale nie wiedziałam, że się bardzo myle.

Jak wam się podoba?
Ten rozdział pisałam w podróży i jest mało przemyślany oraz krótki, ale mam nadzieje, że się podoba.
Buziaki ;)

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 15

Ten rozdział miał się nie pojawić, ale jest! On opowiada trochę o życiu Alex i trochę o moim jak cały ten blog. Mówiąc szczerze to cała postać Alex to taka bardziej cierpiąca ja. Taka ja, która przeszła wiele złego, ale na końcu znalazła szczęście. Mogę powiedzieć, że to taka wymyślona i dosyć przerażająca droga do mojego szczęścia. To dziwne wiem, ale czasami mam takie myśli skąd u mnie taka radość i wtedy nasuwają mi się takie pomysły. No cóż miłego czytania.

2 lata wcześniej
Szłam sobie ulicą w poszukiwaniu przystanku autobusowego. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc w tym momencie sięgnełam do tylnej kieszeni spodni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Marceliny.
-Halo?- rzekłam bez emocji.
-Alex? Mam do Ciebie sprawe.- krzykneła do suchawki tak, że musiałam ją odsunąć od ucha.
-Jaką?- zapytałam tym razem z większym entuzjazmem.
-Pamiętasz tego chłopaka co mieszka piętro niżej ode mnie?-spytała, a ja chwile się zastanowiłam.
-Adam?
-Tak! Tak Adam. No więc on zaprasza Cię na RANDKE!- wydarła się do słuchawki.
-Naprawde?- spytałam z lekkim niedowierzaniem.
-Tak. Dzisiaj o 19.- oznajmiła.
-Ale przecież my się ledwo znamy!- tym razem ja krzyknełam.
-To nie zmienia faktu, że zauroczyłaś gościa. Prześle Ci adres spotkania sms.- odpowiedziała i rozłączyła się.
Po chwili rzeczywiście dostałam sms'a z jakimś adresem. Definitywnie był to adres mieszkalny.
Na pierwszą randke zaprasza mnie do Siebie? Odważne zagranie, ale niech nie liczy na coś!
Kilka godzin później
Zostało mi 70 min do spotkania z Adamem, także postanowiłam zacząć się szykować. Założyłam zwykłą koszulke i dżinsy oraz buty. Zostało mi ponad pół godziny, ale postanowiłam już wyjść. Szłam uliczkami Wrocławia co chwile mijając jakąś zakochaną w sobie na zabój pare. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod jego drzwiami. Zapukałam, a gdy drzwi się otworzyły ujrzałam przystojnego mężczyzne i poczułam boski zapach bazylii i czosnku.
-Witam piękną panią!- ucałował moją dłoń.
-Witam witam- odpowiedziałam, a on wpuścił mnie do środka. Zaczełam się rozglądać po mieszkaniu. Było widać, że mieszka sam. Mieszkanie było skromnie urządzone i bardzo czyste. Adam zaprosił mnie do salonu połączonego z jadalnią. Usiedliśmy na sofe.
-Zaskoczyłem Cię tą propozycją prawda?- zapytał.
-Troszkę.- powiedziałam.
-Haha, tak myślałem.- zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy.-Masz bardzo ładne oczy!- dodał po chwili, a ja się zarumieniłam. Rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo przy okazji zjedliśmy też kolacje. Niestety lub stety doszło do tego, że Adama usta znalazły się na moich. Na początku nie podobało mi się to, ale potem zrobiło się coraz przyjemniej.
Kilka tygodni później
Jestem z Adamem oficjalnie parą i bardzo się ciesze. On jest dobrym człowiekiem, może troszkę niewyżytym, ale stara się jak może by ten związek się rozwijał. Jestem bardzo szczęśliwa.
Kilka miesięcy później
Dzisiaj jestem umówiona z Adamem na wieczór. Przychodzi do mnie na kolacje. Ma być za godzinke, więc muszę posprzątać i się ubrać. Po wykonnanych czynnościach usiadłam na kanape i zaczełam czekać na ukochanego. Długo nie musiałam bo po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wpuściłam Adama do środka, a ten zaczął całować mnie po szyji. Było przyjemnie, ale jedzenie było ciepłe, a ja głodna. -Idziemy jeść!- krzyknełam wyrywając się z objęć Adama.
-Przepraszam!- wydał oburzenie.
-Hm?- spojrzałam na niego pytająco. Podszedł do mnie i złapał mnie za pośladek.
-Będziesz robić to co Ci każe!- warknął.
-Chyba nie rozumiem!- rzekłam z lekko przerażoną miną.
-Choć kotku na zabawe!- szepnął mi do ucha i popchnął na kanape. Zaczął zdejmować mi koszulke i swojej też po chwili się pozbył.
-Przestań!- krzyknełam.
-Nie mów mi co mam robić!- ryknął i walnął mnie w brzuch, a następnie w twarz. Przestraszyłam się i dalej nie protestowałam.
Później było tylko gorzej. Codziennie zmuszał mnie do przespania się z nim i codziennie mnie bił. Ja go naprawde kochałam, a on traktował mnie jak szmate, zwykłą dziwke. Przeżyłam z nim prawie 2 lata. Najgorsze dwa lata w moim życiu. Koszmar!! Cóż! Tak mi życie dało i tak mnie pokochało. Zaczełam się ciąć. To mi pomagało w zapomnieniu. Uwielbiałam ciąć się przy innych ludziach i w miejscach publicznych, bo wtedy nie myślałam o nim tylko o tym co myślą o mnie ludzie. To też było przykre, ale mniej. Moje rozsadne myślenie nie jest ani myśleniem, ani tym bardziej rozsądnym. Taki mój żywot. Nędzny, samotny i pełen cierpień. Ahhh... Moje cudowne życie!!

Jeżeli Ci się spodobało skomentuj! ;)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 14

-Stary Alex się w tobie zakochała. Aneta nam powiedziała!- oznajmili z bananem na ryju.
-Naprawde!?- zapytał Maciek.
-Tak!! Na co czekasz leć do niej!!- krzykneli.
Maciek podbiegł do mnie.
-Muszę Ci coś powiedzieć ja...- nie dokończyłam bo poczułam jego usta na moich
-Też Cię Kocham mała!- krzyknął na cały park maszyn, a wszyscy bili brawo.
-No nareszcie!- krzyknął Tai.
-Kocham Cię Alex!!- szepnął mi Maciek do ucha
-Też Cię kocham wariacie!- odpowiedziałam mu i mocno go przytuliłam.
16:50
Zaraz zaczyna się mecz, więc ja i Aneta poszłyśmy na trybune, by nie przeszkadzać chłopakom.
-Oficjalnie jesteście parą?!- zapytała Aneta
-No oficjalnie tak. Bardzo się ciesze. Czuję się z nim bezpieczna.- odpowiedziałam.
-Maciek to super chłopak i troszczy się o Ciebie.
-To przez Ciebie Maciek ze mną zerwał. Ty szmato!- krzykneła Ksenia, która słyszała całą rozmowe i nagle uderzyła mnie z liścia w twarz, co potem jej oddałam i rzekłam:
-Maciek zerwał z tobą bo go nie kochałaś i go zdradziłaś, nawet nie wiedziałaś jak ma na imię. Teraz jest szczęśliwy i uszanuj to!- odpowiedziałam po czym odeszłam.
Wrocławianie wygrali z Stalą Gorzów 50:40
-Gratuluje skarbie!- krzyknełam i rzuciłam się na Janowskiego, a on mnie pocałował i szybko na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-To co idziemy to uczczcić na jakiejś imprezie!?- krzyknął Tai
-Jasne!- odpowiedzieli wszyscy chórem.
Poszłyśmy z Anetą do domu i miałyśmy godzine na uszykowanie się, bo później przyjeżdzają po nas chłopacy i jedziemy do jakiegoś klubu.
Ubrałyśmy się w sukienki pomalowałyśmy i uczesałyśmy i byłyśmy gotowe po 50 minutach.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i Aneta otworzyła, a tam stali: Tai, Maciek i Saszka
-Ale laska!!- powiedzieli chórem
-Moja ślicznotka!- powiedział Saszka z wielkim uśmiechem i objął dziewczyne.
-A gdzie Alex!?- zapytał zaniepokojony Maciej
-Już idzie!- krzyknął Tai.
Zeszłam i wszyscy patrzyli na mnie z bananem na ryju.
-Natychmiast idź się przebrać!- krzyknął Maciek i poleciało mu aż trochę ślinki.
-Bardzo śmieszne kochanie!- wszyscy się zaśmiali, a ja pocałowałam Maćka w nosek.
Wszyscy czekali na nas w busie. Michał z Magdą, Rafał z Olą i Faye, która czekała na Taia.
Świetnie się bawiliśmy, a ja nie mogłam się oderwać od Janosia.
Dochodziła 4 i poszliśmy do domu Maćka i tam wszyscy zasneliśmy, a Tai całą noc spał na blacie i przytulał toster...






Rozdział 13

No i jest szczęśliwa trzynastka xd.

Zobaczyłam... Adama, a obok niego Marceline z ich dzieckiem. Zatkało mnie- byli szczęśliwą rodziną. Patrzyłam na nich i czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Widzę, że szczęścia w miłości nie znalazłaś szmato!- rzekł i uśmiechnął się arogancko jakby chciał powiedzieć, że wygrał.
-Nie zupełnie!- podszedł Maciek i objął mnie w talii- ona jest bardzo szczęśliwa, a ty daj jej spokój, bo coś mi się przypomina, że masz zakaz zbliżania się!
-Romeo się znalazł i wielce bohater pokrzywdzonych i zranionych. Jesteście siebie warci, życze wam dużo miłości i gromadki dzieci, a później zakopania żywcem!- krzyknął- Idziemy kochanie!- dodał po czym odszedł.
-Dziękuje!- powiedziałam i pocałowałam Janosia w policzek.
-Nie ma za co mała!- odpowiedział i przytulił mnie mocno i udaliśmy się do naszych przyjaciół.
-To co teraz oficjalnie jesteście parą!?- zapytał Tai z bananem na ryju.
-Haha bardzo śmieszne Taiski.- odpowiedział Magic
-No co!? Przed chwilą sam to oznajmiłeś Adamowi!- krzyknął Woffe
-Żeby dał spokój Alex! Prawda?
-Tak to prawda, Maciek pomógł mi się go pozbyć. My przed nim udawaliśmy tylko pare.- powiedziałam
-No to bardzo dobrze wyszło wam udawanie!- oznajmił Tai
1h później
Chłopacy zostali, a ja z Anetą poszłyśmy po kawe.
W parku maszyn
-Maciek szczerze to było tylko udawanie? Czy raczej wziołeś to na poważnie?- zapytał Tai
-Sam nie wiem! Kiedy patrze czy przytulam Alex to czuje chyba coś więcej niż przyjaźń, ale nie wiem czy to miłość. Gdy na mnie patrzy, albo całuje mnie w policzek to czuje dziwne uczucie jakby motyle w brzuchu. Ona jest śliczna i ma piękne oczy i taki ładny uśmiech, a ja nie mogę wciąż uwieżyć, że została tak skrzywdzona. Życie jest naprawde niesprawiedliwe!- mówił Maciek patrząc w niebo
-Maciek, stary ty się zakochałeś!- krzyknął radośnie Michał, a wszyscy na nich spojrzeli i zaczeli się śmiać:
-Gratuluje Maciek!! Kim jest wybranka?- zapytali koledzy z drużyny
-Alex! Maciek zakochał się w Alex!- krzyknął Michał z bananem na ryju, który zszedł mu po tym jak oberwał od Magica w ucho- Ała!!- dodał po czym zaczął się tylko śmiać.
"Czy ja serio się zakochałem w Alex? Tej pięknej blondynce, która przecież tak cierpiała przez chłopaka! Nie mogę być w niej zakochany, przecież jesteśmy przyjaciółmi i to zniszczyło by naszą relacje!"- pomyślał Maciek.
W tym samym czasie w kawiarni
Czekałyśmy z Anetą na kawy i zaczełyśmy rozmawiać:
-Alex słuchaj wiesz, że znam Cię całe życie i nic przede mną nie ukryjesz. Widzę jak patrzysz na Maćka, czy ty się zakochałaś?
-Chyba tak!- odpowiedziałam i się zarumieniłam.
-Moja przyjaciółka się zakochała!! Nie wierze!- krzykneła i wszyscy się na nas spokrzeli
-Ciszej!! I tak mu tego nie powiem, bo on nie czuję tego samego i to zepsułoby naszą relacje.- odpowiedziałam
-Ale musisz mu powiedzieć co czujesz!- rzekła
-Powiem mu ale nie teraz!- powiedziałam.
Odebrałyśmy kawe i poszłyśmy na stadion. Gdy weszłyśmy Tai i Michał zaciągneli na bok Anete i powiedzieli jej:
-Maciek zakochał się w Alex! Powiedział nam to!- powiedzieli z bananem na ryju.
- Serio? Bo Alex powiedziała mi, że jest zakochana w Maćku!- odpowiedziała Aneta- Wiedziałam, że oni są dla siebie przeznaczeni.- Chłopacy pobiegli do Maćka i zaczeli:
-....

Rozdział 12

Kilka dni później
Dzisiaj ma odbyć się pierwszy mecz Sparty Wrocław w tym sezonie. Aneta dostała od wujka dwa bilety i postanowiłyśmy się na niego wybrać.
13:00 ( 4 godz do meczu )
Przyszłyśmy na stadion wcześniej by pogadać z chłopakami i zobaczyć ich trening. Gdy weszłyśmy do parku maszyn i skierowałyśmy się w strone boksu Maćka, nagle zatrzymał nas Tai:
-Lepiej tam narazie nie idźcie- powiedział po czym usłyszeliśmy kłótnie Macieja i Kseni (jego dziewczyny)
-Zostaw mnie w spokoju!! Idź do swojego fagasa!- wrzeszczał Magic
-Przepraszam!! Wybacz mi ja kocham tylko Ciebie! Marcin!!- płakała Ksenia
-Nawet nie wiesz jak mam na imię! Nic dla Ciebie nie znacze i nic nie znaczyłem! Wyjdź stąd! Natychmiast!- podszedł do niej Maciek i byli w niebezpiecznej odległości, wszyscy którzy patrzyli bali się, że Maciej uderzy ją, ale on się opanował i schował w swoim bokskie.
-Ok mała, idź z nim pogadać!- powiedział stanowczo Tai patrząc na mnie.
-Dlaczego ja!?- zapytałam i spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem.
-Oj wszyscy wiemy jak dobrze się z nim dogadujesz!- oznajmił Michał po czym z Rafałem popchneli mnie w strone boksu Maćka. Ja tylko odwróciłam się i spojrzałam na nich ze wzrokiem "To nic nie da!". Weszłam do jego boksu i zobaczyłam okropny widok. Macieja twarz schowana w dłoniach, z których kapały łzy. Podeszłam do niego po cichu i tylko go przytuliłam.
-To boli, to cholernie boli!- mówił przez wściekłość i smutek.
-Wiem, ale z czasem będzie lepiej!- oznajmiłam mu i spojrzałam mu głęboko w oczy i uśmiechnełam się, jednak on nie odwzajemnił uśmiechu i schował głowe na dół.
-Wiesz muszę Ci coś powiedzieć.- zaczełam, a on na mnie spojrzał ze smutkiem w oczach- Gdy byłam w szpitalu i przyszedł do mnie Adam to słyszałam wszystko co do mnie mówił, wtedy wyzywał mnie i powiedział, że mnie nigdy nie kochał. I właśnie wtedy postanowiłam walczyć i pokazać, że nie jestem szmatą!- powiedziałam, aż mi łezka popłyneła, ale Maciek mi szybko ją przetarł co na nasze nieszczęście widzieli wszyscy
-Chyba się bardzo dobrze dogadują- powiedziała Aneta do towarzyszów.
Maciek wciąż patrzył mi prosto w oczy i po chwili rzekł:
-Dziękuje, że mi ufasz, ale jak ma mi to pomóc?- spytał
-Dzisiaj masz mecz! Musisz go wygrać i pokazać Kseni, że wasze rozstanie nic dla Ciebie nie znaczy! Walcz chłopie!- wykrzyczałam ostatnie zdanie tak, że wszyscy na mnie spojrzeli.
-Zrobię tak!- powiedział Janoś i wyszedł z boksu z bananem na ryju. Wyszłam za nim również uśmiechnięta i już miałam powiedzieć o czym rozmawialiśmy, ale nagle podbiegł Maciek i powiedział:
-Dzięki mała!- wziął mnie i zakręcił wokół własnej osi, a potem pocałował w policzek.
-Uuu.. Gratulacje!! No no Maciek!- krzyczeli jego koledzy z drużyny i mechanicy. Poczułam miłe uczucie tak jakby motyle w brzuchu. Czyżbym się zakochała? Ale w Maćku? Przecież on jest moim bardzo dobrym przyjacielem! Boję się, że jak mu powiem to nasza relacja się zepsuje. Stałam tam jak wryta i słyszałam tylko:
-Alex co Ci jest zakochałaś się!?- pytała Aneta
-Co nie ja tylko coś sobie przypomniałam- skłamałam bo nie mogłam tego przy wszystkich powiedzieć, dokuczali by mi i powiedzieli Maciejowi. Nagle łzy mi zaczeły dopływać do oczu i nie mogłam powstrzymać płaczu, zaczełam biec, a Aneta z Taiem i innymi za mną. Biegłam i nagle poczułam kogoś klatke piersiową, gdy podniosłam głowe zobaczyłam...

Rozdział 11

8 miesięcy później
Mineło ponad pół roku od nie przyjemnej sytuacji z Adamem, ale już jest dobrze. Wszystko super się rozwija: przyjaźń, moje studia i miłość Anety i Alexa. Jestem szczęśliwa, że oni są szczęśliwi, choć wiem że Aneta wolałaby, żebym też miała chłopaka, ale cóż po ostatnim moim chłopaku spędziłam miesiąc w szpitalu, więc narazie sobie podziękuje z miłostkami, chociaż jest ktoś w kim widze kogoś więcej niż przyjaciela, ale on nie odwzajemnia uczuć i jestem dla niego tylko dobrą przyjaciółką, poza tym on znalazł swoją miłość i jest z nią szczęśliwy. Ostatnio wszyscy znajdują swoje drugie połówki: Aneta i Saszka, Maciej i Ksenia, Tai i Faye, nawet Michał (mechanik Macieja, bardzo się z nim zaprzyjaźniłam, choć wcześniej mieliśmy konflikt) spotyka się z jakąś Magdą. Więc tak tylko ja jestem "forever alone" i nie jest mi z tego powodu do śmiechu, ale miałam pocieszenie, że niedługo rozpoczynał się sezon żużlowy i nie mogłam się doczekać Wielkanocy i tego że spędze je z rodziną i przyjaciółmi. Z tego się cieszyłam i to pozwalało mi się nie przejmować, że jestem sama, a wszyscy wokół mnie mieli kogoś i byli szczęśliwi. To było najgorsze: SAMOTNOŚĆ!!!

Rozdział 10

2 dni później
Była późna godzina, a ja czułam obecność moich przyjaciół, jednak nie byłam w stanie walczyć.
Gdy musieli iść czułam, że ktoś do mnie przyszedł to był Adam rozpoznałam jego głos:
-Mam Cię z głowy! Ty szmato!! Ty głupia dziwko!! Jesteś naiwna, przepraszam byłaś naiwna, że kiedykolwiek myślałaś że Cię kochałem! Teraz będe ojcem i biorę ślub, a ty gnij i umieraj najlepiej z całą tą swoją paczką.- mówił z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Nagle do sali wszedł Maciek, który zapomniał telefonu, gdy zobaczył Adama nie był zbyt szczęśliwy.
-Co tu robisz gnoju?! To przez Ciebie tu leży! Wynoś się stąd!- krzyknął Maciej, a po chwili dostał cios prosto w nos. Po chwili znowu dostał cios i gdy upadł na kolana oberwał jeszcze z nogi w brzuch. Maciek cały zakrwawiony i stojący nad nim śmiejący się Adam to najgorszy widok, nawet dla osoby w śpiączce. Maciek leżał na ziemi, ale w pewnym momencie podniósł się i wymierzył mu cios w oko. Adam prawie się przewrócił i zaczął szybko wychodzić i zdążył tylko krzyknąć:
-Jesteście siebie warci. Szmata i gnojek idealna para. Postanowiłam walczyć, byłam wściekła i chciałam udowodnić Adamowi, że nie jestem szmatą. Wyszłam ze śpiączki, bo miałam dla kogo i chciałam cieszyć się życiem z przyjaciółmi.

Krótko, ale jest. Czytasz- skomentuj!

Rozdział 9

I zaczeła krzyczeć:
-Ty idiotko jak mogłaś się głodzić i w jakąś bulimie się wciąnąć!? A te cukierki nielegalne co ci strzeliło do głowy!? Jesteś szczupła, czemu chciałaś być jeszcze szczuplejsza!? By Adama odzyskać!? Kocham Cię ale jesteś głupia! Czemu?! Proszę powiedz mi czemu?! Będziesz miała problemy z policją! Po co Ci to?! Adam zrobił dziecko Marcelinie i ma Cię gdzieś! A ty dla niego cierpisz! Czemu? Kuźwa odpowiadaj czemu!!- krzyczała i patrzyła na mnie, a ja co miałam jej powiedzieć? Prawde? Nie moge zabije mnie! Adam mnie zabije! Nie mogłam wytrzymać! Zobaczyłam obok toreke i  z niej wyjełam żyletke po czym z całej siły przejechała sobie kilka raz nią po skórze lewej ręki. Zaczełam krwawić, ale oni tego nie widzieli, uspokajali Anete. Ja w tym czasie czułam się bezsilnie i poniosłam lekko bluzke by odsłonić brzuch po chwili przejechałam po nim z całej siły żyletką i zdążyłam tylko krzyknąć:
-Mam dość!!- wrzasnełam, a Aneta zaczeła ryczeć widząc jak krew leje się ze mnie. Tai pobiegł po lekarza. Saszka przytulał Anete, a Maciek złapał mnie za ręke. Spojrzałam na niego tak samo jak w nocy i zrozumiał wszystko.
-To on ją zmusił do tych cukierków! Ten cholerny Adam!!- krzyknął i dodał plontanine przekleństw. Lekarz przybiegł kazał im wyjść, a mnie wzieli na operacje.
3h później
Lekarz wyszedł i skierował się do moich przyjaciół:
-Zrobiliśmy co w naszej mocy i zatamowaliśmy krwawienie, jednak reszta zależy od niej, czy będzie walczyła o swoje życie czy podda się. Niestety miejmy nadzieje, że będzie walczyć!- powiedział i odszedł.
Aneta zaczeła płakać, Saszka ją przytulił, Tai usiadł koło nich i patrzył w podłoge, a Maciek walnął w ściane i rzekł:
-Trzeba mieć nadzieje! Przecież ma dla kogo walczyć!- krzyknął ze łzami w oczach.
-Nadzieja matką głupich!- powiedziała Aneta.
-Ale nadzieja też umiera ostatnia!! Trzeba o tym pamiętać!- znów krzyknął Janowski.

Rozdział 8

Rano
Czułam miłe ciepło. Czułam, że ktoś mnie przytula. Po chwili obudziłam się bo usłyszałam jak ktoś krzyczy:
-Halo!??!!!- krzyczeli
Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam towarzyszy z wczorajszej imprezy. Maciek również się obudził, spojrzeliśmy na nich potem na siebie i wstaliśmy. Zemdliło mnie i pobiegłam szybko do łazienki i zaczełam wymiotować.
-Teraz to wiadomo, że w ciąży jest jak pan Janowski po bandzie jedzie.- oznajmił Tai a wszyscy spojrzeli na Maćka ze wzrokiem "Czy ona serio jest w ciąży?"
-Nic między nami nie zaszło, jesteśmy przyjaciółmi.- powiedział "Magic" z groźną miną.
-To co jej jest?- zapytał Saszka -Zaraz się dowiemy jak pojedziemy do lekarza- oznajmiła Aneta.
-Nie ja nig...- nie dokończyłam bo znowu zaczełam wymiotować.
1h później
Czekaliśmy w poczelalni, aż lekarz mnie przyjmie. Po chwili weszłam z Anetą i ona zaczeła mówić:
-Moja koleżanka od paru dni dużo wymiotuje i często ma mdłości. Czy ona może być w ciąży?- zapytała moja przyjaciółka, a ja nie mogłam nic mówić bo mnie mdliło.
-Nie wykluczmy niczego, ale najpierw trzeba zrobić pani przyjaciółce badania. Proszę za mną do gabinetu obok.- powiedział lekarz i podążał do drzwi.
Gdy wyszłyśmy za lekarzem chłopacy podeszli i zaczeli się pytać co mi jest, Aneta ospowiedziała im mówiąc to samo co lekarz, a mnie nagle zemdliło i pobiegłam do ubikacji i zaczełam wymiotować. Po 10 min było ok i poszłam na badania, wychodząc z sali w celu poczekania na korytarzu na wyniki, zrobiło mi się słabo, bo zobaczyłam Adama i Marceline, która była w ciąży. Nie wiem w jakim momencie, ale nagle stracilam przytomność, całe szczęście złapał mnie Tai.
Leżałam nieprzytomna w łóżku szpitalnym.
W tym samym czasie lekarz zaprosił moich przyjaciół do gabinetu i zaczął:
-Jako iż nie możemy skontaktować się z rodziną dziewczyną to postanowiłem powiedzieć wam o wynikach badań, bo widze że bardzo wam na niej zależy.- oznajmił lekarz
-Dziękujemy bardzo nam na tym zależy!- powiedziała Aneta
-Więc zaczne.- rozpoczął lekarz- Wasza przyjaciółka od jakiegoś czasu głodzi się, a jedyne co je to te cukierki, które znalazłem w jej torebce.- rzekł lekarz i podał woreczek z cukierkami.
-Ale jak to się głodzi przecież codziennie przygotowuje jej śniadanie.- oznajmiła Aneta.
-To niestety jeszcze nie koniec. Zbadaliśmy te cukierki i są to cukierki do zmuszenia się do wymiotów nawet jeśli ma się pusty żołądek. Przykro mi ale sądze, że wasza przyjaciółka cierpi na bulimie i okres głodówki. Długie nie jedzenie nic oprócz tych cukierków może spowodować nawet śmierć. Będe musiał zawiadomić psychologa i policje, gdyż cukierki w Polsce są nielegalne.- lekarz skończył, byli wryci jak słupy soli, nagle weszła pielęgniarka i powiedziała że przebudziłam się i jest ze mną kontakt. Aneta szybko drygneła i wbiegła do sali chłopacy za nią lecz nie udało im się jej powstrzymać i zaczeła krzyczeć...

Proszę o komentarze. Mam nadzieję, że się podobało.















Rozdział 7

Wszedł do pokoju, a ja siedziałam w rogu pokoju zwinięta. Po chwili Maciej usiadł koło mnie i zapytał:
-Co się stało mała!?- zapytał z przejęciem w głosie.
-Miałam koszmar!- odpowiedziałam trzęsąc się ze strachu.
-A o czym był?- zapytał z zaniepokojeniem w oczach.
-Bo wiesz..- nagle poczułam, że muszę się komuś z tego zwieżyć- jak wtedy miałam rozcietą twarz i rozbitą głowe, to ja tak naprawde nie upadłam- przerwałam i spojrzałam mu głęboko w oczy po czym kontynuowałam- chłopak, właściwie były chłopak zdradził mnie z moją przyjaciółką i nie wytrzymałam i go uderzyłam- mówiłam przez płacz- a on później uderzył mnie tylko dwa razy mocniej, a następnie zagroził mi, że jak komuś powiem to zabije mnie on albo jego koledzy. Bałam się i nic nie mówiłam, dlatego że naprawde się bałam i boję się, cholernie się boję!- krzyknełam i zaczełam ryczeć. Maciek po chwili mnie mocno przytulił i zapytał:
-To przez niego się ciełaś? Bił cię wcześniej?- zapytał Maciek ze smutkiem w oczach, chyba zależało mu na mnie, bo naprawde się przejął. Po chwili powiedziałam:
-Pomóż mi wstać.- rzekłam po czym Maciej pomógł mi wstać, a ja podwinełam koszulke i pokazałam mu swój brzuch, który był cały w siniakach, widziałam jak na mnie patrzył po chwili odezwał się:
-Co ty przeszłaś?! Jesteś wspaniałą osobą, a on tak Cię potraktował! Stracił taki skarb! Ty go zapewne bardzo kochałaś! Jak można być takim człowiekiem!?- mówił ze łzami w oczach, a potem dotknął mnie w brzuch i przejechał palcem po moich siniakach po czym zapytał:
-Bolało!?- zapytał z niepokojem.
-Trochę, ale przeżyłam gorsze!- powiedziałam bez uczuć i poczułam jak łezka spływa mi po policzku, jednak Janoś szybko ją przetarł swoją ciepłą dłonią po czym rzekł:
-Idź spać musisz wypocząć!- uśmiechnał się do mnie i spojrzał na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczkami.
-Ale zgodze się jak zostaniesz ze mną- odpowiedziałam
-Dobrze- odpowiedział i po sekundzie położył się ze mną na łóżku, wtuliłam się w niego i czułam się bezpieczna, cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela. Nawet nie wiedziałam, kiedy zasnełam.
Byłam spokojna bo miałam przy sobie kogoś kto mnie obroni, mojego przyjaciela.

Rozdział 6

Następnego dnia
-Alex!! Alex!! Pomocy!!-  usłyszałam krzyki i szybko zwinełam się z łóżka i czym prędzej pobiegłam na dół.
-Co się stało!??!!- wrzasnełam.
-Wujek załatwił dwa bilety na niedzielny mecz!!- odpowiedziała.
-To czemu krzyczałaś pomocy!?- zapytałam.
-Bo nie mam się w co ubrać, a mecz będzie z Zieloną Górą!! Aaaa..
-Kobieto naprawde!?- spojrzałam na nią morderczym spojrzeniem.
-Tak!! Oj takk... Idziemy dzisiaj do galerii po piękne sukienki. Aaa!!
-Po co sukienki na mecz!?- spytałam i zabrałam się za jedzenie.
-Na impreze po meczu!- zaśmiała się i poszła się szybko ubrać.
2h później
-Ok jak wróce z zajęć to pójdziemy do galerii.- oznajmiła Aneta i wyszła.
"No i zostałam sama"- pomyślałam. Ubrałam się i postanowiłam że przejde się do parku.
W parku
Usiadłam sobie na ławce i nagle podeszło do mnie dwóch mężczyzny i zaczeło:
-No hej złotko, jak tam leci!?- zapytał i objął mnie ramieniem.
-Chyba mnie z kimś pomyliliście!- rzekłam i próbowałam odejść, ale zatrzymali mnie, przycisneli do ławki tak, że przez chwile nie mogłam oddychać.
-Czego chcecie?!- ledwo szepnełam.
-Adam kazał przekazać, że nie wolno Ci nic jeść bo pożałujesz! Jedyne co możesz jeść to to!- powiedział i podał mi paczke cukierków. Poszli sobie, a ja poczułam spływającom mi krew z ramienia. Przeciał mnie nożem. Bałam się nie mogłam nic jeść oprócz tych cukierków, bo bałam się, że mnie zabiją.
Dzień meczu i imprezy
Spartanie wygrali.
Po meczu poszłyśmy się przebrać, a po chwili zadzwonił dzwonek. Otworzyłam, a tam stał Maciek z Taiem i Saszką Łoktajew, którego poznałyśmy wcześniej.
-Wow..- krzykneli równo i aż im ślinka poleciała na mój widok. Ja się zarumieniłam i zawołałam Anete.
-Reszta czeka w aucie, a raczej busie- oznajmił Maciek, który nie mógł oderwać swojego wzroku ode mnie.
Przyszła Aneta.
-Ale laski!!- znowu się zaczeli ślinić.
Poszliśmy i pojechaliśmy do klubu. Źle się poczułam, bo byłam strasznie głodna. Nagle zrobiło mi się nie dobrze i zebrało mi się na wymioty.
-Zatczymajcie się!- krzykneła Aneta
-Co się stało?- zapytał z przerażeniem Maciek, Tai i Saszka, który kierował i reszta też.
-Natychmiast- wrzasneła po czym zatrzymaliśmy się.
Ja wybiegłam z auta a wszyscy za mną i zaczełam wymiotować.
-Co jej jest?- zapytał Tai
-To 3 raz w ciągu dwóch dni- odpowiedziała Aneta
-Może jest w ciąży!?- zapytał Saszka
-Nie ja...- nie zdążyłam dokończyć bo zaczełam znowu wymiotować.
30 min później
Ja się ogarnełam i dotarliśmy do klubu, choć szczerze nie miałam ochoty na zabawe tym bardziej na alkohol, szczególnie na pusty żołądek.
Wyszłam z klubu tak by nikt nie widział i usiadłam na ławke przed pubem. Po chwili poczułam kogoś dotyk na swoim ramieniu był to Maciek, który usiadł koło mnie i zapytał:
-Ej mała co jest?- uśmiechnął się i oślepił mnie błyszczącymi zębami.
-Nic, poprostu nie mam ochoty na zabawe, a nie chciałam innym psuć imprezy- odpowiedziałam.
Gdy Maciek miał coś powiedzieć zatkałam mu sta dłonią i zobaczyłam jak Aneta całuje się z Aleksandrem, zatkało mnie spojrzałam na Maćka, a potem na nich po czym znowu na Maćka dając znak byśmy cicho odeszli. Bardzo dobrze mnie zrozumiał i po chwili zaczeliśmy spacerować po parku i w tym momencie zobaczyłam, ławke tą ławke, na której to się wydarzyło, na której mnie prawie udusili. Nie wytrzymałam i zaczełam płakać po chwili poczułam tylko miły zapach perfum, należały one do Maćka, który mocno mnie przytulił. Cofaliśmy się w strone klub i nieszczęśliwie stanełam na lewą nogę, prawie upadłam, ale Maciek mnie złapał i wział na ręce po czym zaniósł do samochodu i zawiózł mnie do domu, wyciągnął moje klucze z torebki, bo ja po drodze zasnełam zaniósł mnie do pokoju i położył do łóżka, a sam usiadł na kanapie i później zasnął... Nagle jednak usłyszał krzyki z góry i szybko wbiegł na góre i wszedł do mojego pokoju...

Rozdział 5

Po dosłownie sekundzie Aneta wzieła mnie na bok.
-Jak to Ci grozi?!- zapytała oszołomiona
-Powiedział, że ja powiem że mnie pobił to nawet jak pójdzie do więzienia to i tak pożałuje tego. Powiedział że dostane tak mocno tylko, że będą to ciosy w brzuch zadawane nożem.- powiedziałam płacząc
-Moja biedna! Przepraszam Cię! Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?- zapytała ze łzami w oczach.
-Nie jestem na Ciebie zła. Wybaczam Ci.- powiedziałam, a ona mocno mnie przytuliła.
Gdy opuściłyśmy stadion i doszłyśmy do domu zorientowałam się, że zapomniałam telefonu.
-Cholera zapomniałam telefonu ze stadionu!- zezłościłam się.
-Iść z tobą?- Aneta spojrzała na mnie pytająco.
-Nie spoko dam rade.- rzekłam
-Ok. Ja zrobię kolacje- odpowiedziała.
Szłam w strone stadionu, gdy nagle ktoś zaczął trąbić. Odwróciłam się i zobaczyłam busa z napisem "Maciej Janowski Rancing". Zatrzymał się, a z niego wyszedł sam Maciek z telefonem w ręku, który ewidentnie był mój po czym rzekł:
-Zapomniałaś czegoś mała.
-Tak właśnieczymto szłam i nie jestem taka mała- powiedziałam po chwili, po czym podał mi telefon.
-Nie jesteś taka mała, ale lubię tak do Ciebie mówić.- zaśmiał się.
-Szybciej gołąbeczki!- krzyknął ktoś z busa i wszyscy zaczeli się śmiać.
-Nie słuchaj ich. I pilnuj swoich rzeczy.- powiedział z bardzo wielkim uśmiechem.
-Dziękuje Ci i mam taki zamiar!- zaśmiałam się.
-Aha i zapisałem Ci swój numer pod Maciuś- uśmiechnął się i pomachał co odwzajemniłam po czym ruszyłam do domu.


niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 4

-Kto Ci to zrobił?- zapytał lekarz
-Ja.. Upadłam. Nic wielkiego- odpowiedziałam
-Nie kłam!! Nie broń go!!- krzykneła Aneta
-Spokojnie!- powiedział wujek Anety
-Nie on jej to zrobił, przez niego się cieła, przez niego trafiła do szpitala, przez niego miała zjebane życie i jeszcze go broni! Dlaczego go bronisz, zdradził Cię i uderzył, dlaczego dla niego kłamiesz!?- krzyczała Aneta patrząc na mnie z wyrzutami
-Nikogo nie bronie. Upadłam, po prostu upadłam.- powiedziałam tak bo bałam się strasznie się bałam.
-Jesteś żałosna!- krzykneła Aneta i odeszła. Szybko pobiegłam za nią i krzyknełam:
-Aneta proszę!! Wysłuchaj mnie.
-Nie będe Cię słuchać!- zaczeła krzyczeć tak jakby chciała, żeby wszyscy nas usłyszeli, bo po chwili wokół nas zebrało się bardzo dużo ludzi- Jesteś kłamczuchą!! Nie umiesz mu się postawić! Jesteś naiwna! Może jeszcze mu wybaczysz!? Czemu nie powiesz co Ci zrobił! Jak Cię bił i zmuszał do...
-Przestań!! Ty nic nie wiesz! Nic nie rozumiesz! On...- nagle zobaczyłam ciemność przed oczami, całe szczęście stał za mną Tai i w pore mnie złapał. Nie straciłam przytomności, ale zasłabłam.
-Boję się go! On mi groził!- powiedziałam Anecie na ucho.

Dziękuje za wszystkie wyświetlenia. Proszę was o komentarze, bo nie wiem czy pisać to dalej i nie wiem.czy wam się to podoba.

Rozdział 3

I nagle.. Ktoś dotknął mnie  w ramię, odwróciłam się i zobaczyłam Anete.
-Zostaw go nie jest tego wart!- powiedziała stanowczo
-Ja go kocham, a on kocha mnie! Nigdy go nie zostawie!- krzyknełam
-Jesteś naiwna, a on jest gnojem!- odpowiedziała wrzaskiem
-Nie wolno Ci o nim tak mówić!!- wrzasnełam i pobiegłam przed siebie i długo nie zastanawiałam się gdzie iść. Gdy byłam koło jego mieszkaniem, sięgneła pod wycieraczkę i wyciągnełam klucz i weszłam do środka, to co zobaczyłam zamurowało mnie. Mój chłopak całował się z moją przyjaciółką Marceliną.
-Ty świnio!! Jak możesz!!- krzyknełam
-To nie tak jak myślisz!!- powiedziała zawstydzona Marcelina
-Nie tak to jak!!- znowu wrzasnełam
-Kochanie ale ja....
-Żadne kochanie z nami koniec!!- krzyknełam i uderzyłam go w twarz, niestety po chwili zrobił to samo tylko dwa razy mocniej. Przestraszyłam się, krew mi zaczeła lecieć, wybiegłam z płaczem i pobiegłam na stadion, bo wiedziałam, że będzie tam Aneta. Biegłam przytrzymując ręką rane, z której leciała krew. Wbiegłam na stadion i zobaczyłam Anete stojącą koło swojego wujka, Taia, Macieja, mechaników i innych zawodników. Starałam się biec w końcu krzyknełam:
-Aneta.. Pomocy!!..- krzyknełam i nagle straciłam kontrola nad nogami. Stanełam w miejscu, a wszyscy do mnie podbiegli. Aneta mnie objeła i krzykneła:
-To on Ci zrobił!? Czy to on Cię uderzył!?- krzyczała Aneta
-On.....był zzz.... Marceliną!!- krzyknełam i wybuchnełam płaczem. Aneta mnie przytuliła.
Odepchnełam ją po chwili i spojrzałam na Maćka
-Gdzie jest żyletka!?- krzyknełam.
-Wyrzuciłem ją! Ona Cię niszczy!- odpowiedział, a ja zaczełam szukać w torebce opakowania z żyletkami. Gdy znalazłam bez wachania przejechałam nią po skórze.
-Zostaw tą żyletke!- krzyknął lekarz, który po chwili opatrzył mi głowe. Wszyscy na mnie patrzyli, a Aneta cały czas trzymała mnie za ręke. Czułam się bardzo bezpiecznie, ale także czułam się jak śmieć.

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 2

Weszłyśmy do mieszkania, a ja udałam się szybko do swojego pokoju i przebrałam się.
Doszłyśmy do stadionu po 20 minutach, a tam czekał na nas wujek Anety.
-No nareszcie ile można czekać!- powitał nas i wycałował.
-Miałyśmy małe zamieszanie z kanapkami, ale już wszystko ok.- odpowiedziała Aneta
Weszliśmy do parku maszyn i Aneta poszła przywitać się z Celiną, która była fotoreporterką i dobrą jej znajomą, natomiast ja zostałam sama i oglądałam jak zawodnicy trenują. Moim ulubionym zawodnikiem jest Tai Woffinden- uwielbiam go i dlatego bacznie mu się przyglądałam nagle usłyszałam:
-On ma dziewczyne!- powiedział męski głos
Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejących się mechaników i zawodników.
-A ja chłopaka!- odpowiedziałam arogancko i przyglądałam się dalej jeźdzom, jednak po chwili usłyszałam:
-Fajna dupa!!  Masz plany na dzisiejszą noc?!- krzyczeli i śmiali się.
Łezka zakręciła mi się w oku i spojrzałam na lewą ręke. Była cała pocięta- przypomniał mi się mój chłopak, który źle mnie traktuje i pozwala kolegą tak do mnie mówić. Nie mogłam się powstrzymać wyjełam żyletke z torebki i słysząc jeszcze raz
-Niezła dupa!!- przyłożyłam żyletke do ręki i przeciągnełam po skórze. Na moje nieszczęście zawodnik, który właśnie trenował na torze spojrzał na park maszyn, w tym momencie  stracił kontrole nad motorem i spadł z niego usłyszałam tylko:
-Boże!!!!! Maciej!!- krzyczeli i biegli ci sami mężczyźni co przed momentem wyśmiewali się ze mnie. Ja jeszcze raz pociągnełam po skórze ostrym narzędziem i stałam tam jak wryta.
Chłopakowi, który upadł nic się nie stało, wstał o własnych siłach i poszedł do swojego boksu, do tego w którym przed chwilą wyśmiewali się ze mnie.
Po chwili gdy mnie zobaczył podszedł do mnie , a ja szybko schowałam żyletke i ręke, nagle usłyszałam:
-Co ty robiłaś!? Czemu się ciełaś?!- mówił to krzycząc, ale w miare cicho by nikt nie słyszał.
-Nie ważne!- odpowiedziałam stanowczo.
-Ok, spokojnie nie denerwuj się, a tak wogle jestem Maciek.
-Jestem Alex, to znaczy Aleksandra.
-Miło mi.- powiedział i uśmiechnął się.
-Mi również- odpowiedziałam bez emocji.
-Jesteś z Wrocławia?- zapytał po chwili.
-Tak.
-Masz bardzo ładne oczy wiesz!?- powiedział próbując mnie pocieszyć, jednak to samo na początku znajomości powiedział mi mój chłopak ten cholerny chłopak. Nawet nie wiem kiedy, ale łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Hej mała nie płacz!- powiedział i objął mnie ramieniem.
-Dajesz Maciek!! Yeah!!- krzyczeli z jego boksu.
Odsunełam się od niego, łzy zaczeły coraz szybciej napływać mi do oczu i nagle uciekłam nie mogłam wytrzymać.
-Idioci!- krzyknął do chłopaków śmiejących się. Nagle zauważył, że z kieszeni wyleciała mi żyletka, podniósł ją i zaczął oglądać po czym zapytał:
-Co jej powiedzieliście, gdy byłem na torze!?- krzyknął.
-Fajna dupa!! Hehe- zaczeli się śmiać.
Kiedy ja po chwili byłam już w ustronnym miejscu chciałam wyciągnąć żyletke i zobaczyłam, że jej nie mam. Szybko ruszyłam do miejsca, gdzie stałam i zaczełam szukać i w tym momencie zauważyłam Macieja trzymającego żyletke, która należała do mnie podeszłam do niego i powiedziałam:
-Oddasz mi to, ona jest moja!- powiedziałam stanowczo!
-Nie!! Wiem co Ci chłopacy powiedzieli, ale to powód by się ciąć!!- rzekł.
-Ty nic nie rozumiesz!!- krzyknełam tak że wszyscy się na mnie spojrzy.
-Może i nie rozumiem, ale nie dam Ci się kaleczyć!- powiedział i wyrzucił żyletke za płot.
Walnełam go w klatke piersiową i pobiegłam z płaczem i zaczełam szukać...I nagle...

Jak wam się podoba? Ktoś czyta tegoDoszłyśmy do stadionu po 20 minutach, a tam czekał na nas wujek Anety.
-No nareszcie ile można czekać!- powitał nas i wycałował.
-Miałyśmy małe zamieszanie z kanapkami, ale już wszystko ok.- odpowiedziała Aneta
Weszliśmy do parku maszyn i Aneta poszła przywitać się z Celiną, która była fotoreporterką i dobrą jej znajomą, natomiast ja zostałam sama i oglądałam jak zawodnicy trenują. Moim ulubionym zawodnikiem jest Tai Woffinden- uwielbiam go i dlatego bacznie mu się przyglądałam nagle usłyszałam:
-On ma dziewczyne!- powiedział męski głos
Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejących się mechaników i zawodników.
-A ja chłopaka!- odpowiedziałam arogancko i przyglądałam się dalej jeźdzom, jednak po chwili usłyszałam:
-Fajna dupa!!  Masz plany na dzisiejszą noc?!- krzyczeli i śmiali się.
Łezka zakręciła mi się w oku i spojrzałam na lewą ręke. Była cała pocięta- przypomniał mi się mój chłopak, który źle mnie traktuje i pozwala kolegą tak do mnie mówić. Nie mogłam się powstrzymać wyjełam żyletke z torebki i słysząc jeszcze raz
-Niezła dupa!!- przyłożyłam żyletke do ręki i przeciągnełam po skórze. Na moje nieszczęście zawodnik, który właśnie trenował na torze spojrzał na park maszyn, w tym momencie  stracił kontrole nad motorem i spadł z niego usłyszałam tylko:
-Boże!!!!! Maciej!!- krzyczeli i biegli ci sami mężczyźni co przed momentem wyśmiewali się ze mnie. Ja jeszcze raz pociągnełam po skórze ostrym narzędziem i stałam tam jak wryta.
Chłopakowi, który upadł nic się nie stało, wstał o własnych siłach i poszedł do swojego boksu, do tego w którym przed chwilą wyśmiewali się ze mnie.
Po chwili gdy mnie zobaczył podszedł do mnie , a ja szybko schowałam żyletke i ręke, nagle usłyszałam:
-Co ty robiłaś!? Czemu się ciełaś?!- mówił to krzycząc, ale w miare cicho by nikt nie słyszał.
-Nie ważne!- odpowiedziałam stanowczo.
-Ok, spokojnie nie denerwuj się, a tak wogle jestem Maciek.
-Jestem Alex, to znaczy Aleksandra.
-Miło mi.- powiedział i uśmiechnął się.
-Mi również- odppwiedziałam bez emocji.
-Jesteś z Wrocławia?- zapytał po chwili.
-Tak.
-Masz bardzo ładne oczy wiesz!?- powiedział próbując mnie pocieszyć, jednak to samo na początku znajomości powiedział mi mój chłopak ten cholerny chłopak. Nawet nie wiem kiedy, ale łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Hej mała nie płacz!- powiedział i objął mnie ramieniem.
-Dajesz Maciek!! Yeah!!- krzyczeli z jego boksu.
Odsunełam się od niego, łzy zaczeły coraz szybciej napływać mi do oczu i nagle uciekłam nie mogłam wytrzymać.
-Idioci!- krzyknął do chłopaków śmiejących się. Nagle zauważył, że z kieszeni wyleciała mi żyletka, podniósł ją i zaczął oglądać po czym zapytał:
-Co jej powiedzieliście, gdy byłem na torze!?- krzyknął.
-Fajna dupa!! Hehe- zaczeli się śmiać.
Kiedy ja po chwili byłam już w ustronnym miejscu chciałam wyciągnąć żyletke i zobaczyłam, że jej nie mam. Szybko ruszyłam do miejsca, gdzie stałam i zaczełam szukać i w tym momencie zauważyłam Macieja trzymającego żyletke, która należała do mnie podeszłam do niego i powiedziałam:
-Oddasz mi to, ona jest moja!- krzyknełam stanowczo!
-Nie!! Wiem co Ci chłopacy powiedzieli, ale to powód by się ciąć!!- krzyknął.
-Ty nic nie rozumiesz!!- krzyknełam tak że wszyscy się na mnie spojrzy.
-Może i nie rozumiem, ale nie dam Ci się kaleczyć!- powiedział i wyrzucił żyletke za płot.
Walnełam go w klatke piersiową i pobiegłam z płaczem i zaczełam szukać...I nagle...

Jak wam się podoba? Ktoś czyta tego bloga?


Rozdział 1

  Mieszkam we Wrocławiu od urodzenia, ale teraz wyprowadzam się z rodzinnego domu i zaczynam dorosłe życie, życie studentki.W pierwszym roku studiów mieszkałam razem z rodzicami, jednak za nie cały miesiąc dokładnie 21 lipca, kończe 21 lat i to odpowiedni czas by się usamodzielnić. Znalazłam małe mieszkanko z pomocą mojej przyjaciółki, która będzie moją współlokatorką. Chciałam by było blisko centrum, ale nie w samym centrum. Lubiłam spokój i ciszę, ale również uwielbiałam tętniące życiem miasto. Mam wiele przeciwnych do siebie cech. Moja przyjaciółka natomiast bardzon chciała, żeby blisko był stadion żużlowy, tym sportem zaraziła się od swojego wujka, który był trenerem miejscowej drużyny, ja także jestem fanką speedwaya, ale nie taką jak ona, jest na każym meczu we Wrocławiu.
  2h później
 Skończyłyśmy się rozpakowywać i postanowiłyśmy, że pójdziemy do knajpki za rogiem i coś zjemy.
W knajpce:
-To co zamawiamy?-zapytała Aneta
-Ja chcę risotto z pieczarkami- odpowiedziałam.
-Ok. Kelner!- krzyknęła.
-Tak? Na co się panie zdecydowały?- zapytał i uśmiechnął
-Dwa razy risotto z pieczarkami plus pieczywo czosnkowe.- powiedziała Aneta
-Coś do picia?- zapytał kelner
-Dwa soki pomarańczowe- odpowiedziałam
-Dobrze. Czas oczekiwania to jakieś 10-15 minut.
Po odejściu kelnera Aneta zaczeła:
-Słuchaj, a może po obiedzie wybierzemy się na trening Spartan?- zapytała
-Ok.- odpowiedziałam
-Świetnie!! Napiszę do wujka, żeby załatwił wejście do parku maszyn.- rzekła brunetka po czym napisała sms'a.
Podczas naszej rozmowy kelner przyniósł nam picie.
Po 6 minutach dostałyśmy nasze dania. Gdy zjadłyśmy i miałyśmy wołać o rachunek, nagle kelnerka niosąca tace kanapek została potrącona, a kanapki wylądowały na mnie. Po kilku minutach gdy po kanapkach nie było śladu podszedł do nas właściciel i rzekł:
-Przepraszamy za cały incydent. Dzisiejszy obiad jest dla pań na koszt firmy, jeszcze raz bardzo przepraszam- powiedział i odszedł po czym my wyszłyśmy.
-Poszczęściło nam się!
-Bardzo! Tylko za poświęceniem mojej ukochanek bluzki.
-Choć idziesz się przebrać i lecimy na trening!
-Ok.

Pierwszy rozdział. Napisałam go już dawno, ale nic w nim nie zmieniałam, bo podoba mi się. Pierwszy trochę krótki, ale to tylko taki początek. Xd. Jeżeli ktoś czyta tego bloga to niech mi napiszę co jest nie tak, a ja postaram się to zmienić.




Prolog

 Dziewczyna o pięknych blond włosach i ciemnych oczach, o figurze zgrabnej i szczupłej z wymalowanym wielkim uśmiechem na twarzy zawsze radosna i szczęśliwa- tak opisywali mnie inni, nie znając całej prawdy, bo pozory są łatwe do zachowania, a prawda jeszcze łatwiejsza. Kłamanie jest proste- a właściwie nie mówienie prawdy w celu ochrony.
Nawet nie sądziłam, że moje życie się tak bardzo zmieni w ciągu kilku dni i miesięcy.

BOHATEROWIE



Aleksandra (Alex) Wrzos- 20-latka, mieszka we Wrocławiu. Studiuje dziennikarstwo. Dużo w życiu przeszła, niestety ale dużo złego. Jej najlepszą przyjaciółką jest Aneta. Alex ma problemy i dlatego samokaleczy się.

Aneta Baron- 20-latka, najlepsza przyjaciółka Alex, siostrzenica Piotra Barona (trenera Spartan). Studiuję biznes. Zawsze wspiera przyjaciółke. Jest bardzo bulwersywna, lecz pewnego dnia jej życie totalnie się zmieni.
Adam Czarnecki- 21-latek, chłopak Alex. Nie obchodzi go kompletnie nic. Ma nadzianych rodziców i nie musi się niczym przejmować. Często baluje. Alex jest w nim bardzo zakochana.
Marcelina Kukulska- 21- latka. Przyjaciółka Anety i Alex. Próbuje swoich sił w modelingu. Bardzo często zmienia partnerów, od młodych przystojnych po starych z grubymi portfelami.

Aleksandr Łoktajew- 21-letni rosyjski żużlowiec Falubazu Zielona Góra.
Maciej Janowski- 23-letni żużlowiec Betardu Sparty Wrocław.
Tai Woffinden- 24-letni żużlowiec Wrocławia. Brytyjczyk, dobry przyjaciel Maćka. Ma dziewczyne Faye.

I inni...

Główni bohaterowie mojego opowiadania. I co myślicie?
(Wszystkie dialogi zagranicznych żużlowców i innych osób anglojęzycznych będą pisane po polsku)

Początek

Cześć, jestem Agata i uwielbiam pisać różne opowiadania oraz historię. Postanowiłam założyć bloga i zacząć niektóre z tych opowiadań publikować. Moim początkowym planem jest historia o miłości i o żużlu, którego jestem wielką fanką. Nie wiem czy komuś się to spodoba, ale mam nadzieję, że tak. Bohaterowie, prolog oraz pierwszy rozdział postaram się jak najszybciej dodać.
Ps. Wszystkie rozdziały i posty piszę na telefonie.
Ps. Na tym blogu bedą pojawiać się również inne rzeczy, nie tylko opowiadania. :*