I nagle.. Ktoś dotknął mnie w ramię, odwróciłam się i zobaczyłam Anete.
-Zostaw go nie jest tego wart!- powiedziała stanowczo
-Ja go kocham, a on kocha mnie! Nigdy go nie zostawie!- krzyknełam
-Jesteś naiwna, a on jest gnojem!- odpowiedziała wrzaskiem
-Nie wolno Ci o nim tak mówić!!- wrzasnełam i pobiegłam przed siebie i długo nie zastanawiałam się gdzie iść. Gdy byłam koło jego mieszkaniem, sięgneła pod wycieraczkę i wyciągnełam klucz i weszłam do środka, to co zobaczyłam zamurowało mnie. Mój chłopak całował się z moją przyjaciółką Marceliną.
-Ty świnio!! Jak możesz!!- krzyknełam
-To nie tak jak myślisz!!- powiedziała zawstydzona Marcelina
-Nie tak to jak!!- znowu wrzasnełam
-Kochanie ale ja....
-Żadne kochanie z nami koniec!!- krzyknełam i uderzyłam go w twarz, niestety po chwili zrobił to samo tylko dwa razy mocniej. Przestraszyłam się, krew mi zaczeła lecieć, wybiegłam z płaczem i pobiegłam na stadion, bo wiedziałam, że będzie tam Aneta. Biegłam przytrzymując ręką rane, z której leciała krew. Wbiegłam na stadion i zobaczyłam Anete stojącą koło swojego wujka, Taia, Macieja, mechaników i innych zawodników. Starałam się biec w końcu krzyknełam:
-Aneta.. Pomocy!!..- krzyknełam i nagle straciłam kontrola nad nogami. Stanełam w miejscu, a wszyscy do mnie podbiegli. Aneta mnie objeła i krzykneła:
-To on Ci zrobił!? Czy to on Cię uderzył!?- krzyczała Aneta
-On.....był zzz.... Marceliną!!- krzyknełam i wybuchnełam płaczem. Aneta mnie przytuliła.
Odepchnełam ją po chwili i spojrzałam na Maćka
-Gdzie jest żyletka!?- krzyknełam.
-Wyrzuciłem ją! Ona Cię niszczy!- odpowiedział, a ja zaczełam szukać w torebce opakowania z żyletkami. Gdy znalazłam bez wachania przejechałam nią po skórze.
-Zostaw tą żyletke!- krzyknął lekarz, który po chwili opatrzył mi głowe. Wszyscy na mnie patrzyli, a Aneta cały czas trzymała mnie za ręke. Czułam się bardzo bezpiecznie, ale także czułam się jak śmieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz