wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 15

Ten rozdział miał się nie pojawić, ale jest! On opowiada trochę o życiu Alex i trochę o moim jak cały ten blog. Mówiąc szczerze to cała postać Alex to taka bardziej cierpiąca ja. Taka ja, która przeszła wiele złego, ale na końcu znalazła szczęście. Mogę powiedzieć, że to taka wymyślona i dosyć przerażająca droga do mojego szczęścia. To dziwne wiem, ale czasami mam takie myśli skąd u mnie taka radość i wtedy nasuwają mi się takie pomysły. No cóż miłego czytania.

2 lata wcześniej
Szłam sobie ulicą w poszukiwaniu przystanku autobusowego. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc w tym momencie sięgnełam do tylnej kieszeni spodni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Marceliny.
-Halo?- rzekłam bez emocji.
-Alex? Mam do Ciebie sprawe.- krzykneła do suchawki tak, że musiałam ją odsunąć od ucha.
-Jaką?- zapytałam tym razem z większym entuzjazmem.
-Pamiętasz tego chłopaka co mieszka piętro niżej ode mnie?-spytała, a ja chwile się zastanowiłam.
-Adam?
-Tak! Tak Adam. No więc on zaprasza Cię na RANDKE!- wydarła się do słuchawki.
-Naprawde?- spytałam z lekkim niedowierzaniem.
-Tak. Dzisiaj o 19.- oznajmiła.
-Ale przecież my się ledwo znamy!- tym razem ja krzyknełam.
-To nie zmienia faktu, że zauroczyłaś gościa. Prześle Ci adres spotkania sms.- odpowiedziała i rozłączyła się.
Po chwili rzeczywiście dostałam sms'a z jakimś adresem. Definitywnie był to adres mieszkalny.
Na pierwszą randke zaprasza mnie do Siebie? Odważne zagranie, ale niech nie liczy na coś!
Kilka godzin później
Zostało mi 70 min do spotkania z Adamem, także postanowiłam zacząć się szykować. Założyłam zwykłą koszulke i dżinsy oraz buty. Zostało mi ponad pół godziny, ale postanowiłam już wyjść. Szłam uliczkami Wrocławia co chwile mijając jakąś zakochaną w sobie na zabój pare. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod jego drzwiami. Zapukałam, a gdy drzwi się otworzyły ujrzałam przystojnego mężczyzne i poczułam boski zapach bazylii i czosnku.
-Witam piękną panią!- ucałował moją dłoń.
-Witam witam- odpowiedziałam, a on wpuścił mnie do środka. Zaczełam się rozglądać po mieszkaniu. Było widać, że mieszka sam. Mieszkanie było skromnie urządzone i bardzo czyste. Adam zaprosił mnie do salonu połączonego z jadalnią. Usiedliśmy na sofe.
-Zaskoczyłem Cię tą propozycją prawda?- zapytał.
-Troszkę.- powiedziałam.
-Haha, tak myślałem.- zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy.-Masz bardzo ładne oczy!- dodał po chwili, a ja się zarumieniłam. Rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo przy okazji zjedliśmy też kolacje. Niestety lub stety doszło do tego, że Adama usta znalazły się na moich. Na początku nie podobało mi się to, ale potem zrobiło się coraz przyjemniej.
Kilka tygodni później
Jestem z Adamem oficjalnie parą i bardzo się ciesze. On jest dobrym człowiekiem, może troszkę niewyżytym, ale stara się jak może by ten związek się rozwijał. Jestem bardzo szczęśliwa.
Kilka miesięcy później
Dzisiaj jestem umówiona z Adamem na wieczór. Przychodzi do mnie na kolacje. Ma być za godzinke, więc muszę posprzątać i się ubrać. Po wykonnanych czynnościach usiadłam na kanape i zaczełam czekać na ukochanego. Długo nie musiałam bo po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wpuściłam Adama do środka, a ten zaczął całować mnie po szyji. Było przyjemnie, ale jedzenie było ciepłe, a ja głodna. -Idziemy jeść!- krzyknełam wyrywając się z objęć Adama.
-Przepraszam!- wydał oburzenie.
-Hm?- spojrzałam na niego pytająco. Podszedł do mnie i złapał mnie za pośladek.
-Będziesz robić to co Ci każe!- warknął.
-Chyba nie rozumiem!- rzekłam z lekko przerażoną miną.
-Choć kotku na zabawe!- szepnął mi do ucha i popchnął na kanape. Zaczął zdejmować mi koszulke i swojej też po chwili się pozbył.
-Przestań!- krzyknełam.
-Nie mów mi co mam robić!- ryknął i walnął mnie w brzuch, a następnie w twarz. Przestraszyłam się i dalej nie protestowałam.
Później było tylko gorzej. Codziennie zmuszał mnie do przespania się z nim i codziennie mnie bił. Ja go naprawde kochałam, a on traktował mnie jak szmate, zwykłą dziwke. Przeżyłam z nim prawie 2 lata. Najgorsze dwa lata w moim życiu. Koszmar!! Cóż! Tak mi życie dało i tak mnie pokochało. Zaczełam się ciąć. To mi pomagało w zapomnieniu. Uwielbiałam ciąć się przy innych ludziach i w miejscach publicznych, bo wtedy nie myślałam o nim tylko o tym co myślą o mnie ludzie. To też było przykre, ale mniej. Moje rozsadne myślenie nie jest ani myśleniem, ani tym bardziej rozsądnym. Taki mój żywot. Nędzny, samotny i pełen cierpień. Ahhh... Moje cudowne życie!!

Jeżeli Ci się spodobało skomentuj! ;)

3 komentarze:

  1. Opowiadanie mi się podoba! Lecz mam jedno ale.. Moim zdaniem wszystko za szybko się dzieje. Czasami podczas czytania musiałam na chwilę przerwać, aby zastanowić się nad tym co się zdarzyło.
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i twierdzę, że piszesz coraz lepiej!
    Z mojej strony to na tyle. Czekam na następny, życzę weny i pozdrawiam :)
    Ps. Oczywiście, że to nie problem! Z miłą chęcią będę Cię informować o nowościach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za szczerość! Wiem, że to opowiadanie jest dynamiczne, ale to zupełnie jak moje życie, a to opowiadanie jest trochę do niego podobne. To również kocham. Akcje. Jestem osobą bardzo spontaniczą i dynamiczną, a jak już mówiłam to opowiadanie jest częścią mojego prywatneho życie. To niezrozumiałe. Ale i tak dziękuje za komentarz i za to, że będziesz informować mnie o nowościach u Ciebie!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa ta perspektywa, dobrze że to jednak umieściłaś. Fajnie mi się czyta twojego bloga i x niecierpliwością czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń